Z dotychczasowych pojedynków w San Diego ten był najtrudniejszy. Świątek była w tarapatach, ale pokazała wielki charakter i jeszcze więcej umiejętności. Udowodniła też, że jest świetnie przygotowana fizycznie na koniec sezonu. Świątek pogubiła się w końcówce pierwszego seta W połowie pierwszego seta wydawało się, że Świątek zmierza po wygraną. Po mocno zagranym forhendzie wykorzystała drugiego break pointa w szóstym gemie i objęła prowadzenie 4:2. Do tego momentu grała dobrze. Szczególnie forhend dawał Polce dużo punktów. Przez pierwszych sześć gemów w ten sposób zdobyła dziewięć punktów, Pegula - jeden. Ale wynik i dobra postawa liderki rankingu okazały się łudzące. Nagle przestała trafiać w kort, popełniała mnóstwo niewymuszonych błędów. Amerykanka natychmiast odrobiła stratę przełamania, a na tym nie koniec. W kolejnym gemie obroniła się dwa razy przed przełamaniem i wyrównała (4:4). Następnie Świątek przegrała swój gem serwisowy. Ostatni punkt straciła po podwójnym błędzie serwisowym. Rywalka - nie bez kłopotów (obroniony break point) - wykorzystała nadarzającą się okazję, by wygrać pierwszy w tym roku set z polską tenisistką. W trzech dotychczasowych spotkaniach z tego sezonu w - Miami, Roland Garrosie i US Open - przegrywała 0:2. Pegula wytrzymała presję. Wykorzystała pierwszego setbola. Zwyciężyła 6:4. Długa przerwa spowodowana deszczem pomogła Świątek? Wyraźnie zawiedziona wynikiem Polka zeszła do szatni. Gdy wróciła, okazało się, że gry nie będzie. W San Diego spadł deszcz. Mecz został przerwany. Tenisistki wróciły na kort po kilkudziesięciu minutach. Pegula miała czego żałować. Przed pauzą była na zwycięskiej ścieżce, wygrała cztery gemy z rzędu, mogła czuć się pewniejsza mentalnie, ale przerwa sprawiła, że straciła ten atut, wypadła z rytmu. Pokazały to pierwsze gemy drugiego seta. Bardzo zmotywowana Świątek rozpoczęła go od prowadzenia 3:0 z jednym przełamaniem serwisu rywalki. Później miała jeszcze break pointa przy 3:1, ale gem serwisowy Peguli wygrała po raz drugi prowadząc 5:2. To była zupełnie inna Świątek. Nadal grała ofensywnie i agresywnie, ale tym razem jej zagrania częściej trafiały w kort. Narzuciła też przeciwniczce szybkie tempo, z którym ta nie mogła sobie poradzić. Świątek zabiegała Pegulę W decydującym secie kluczowy okazał się piąty gem. Było 2:2. Polka trzy razy broniła się przed utratą serwisu. Mimo to nie zmieniała swojej taktyki. Cały czas starała się grać mocno, bezkompromisowo. Amerykanka nie miała możliwości prowadzić swojej gry. Nie wykorzystała swojej szansy. Świątek miała pomysł, ale i też siły by wykorzystać wszystkie swoje tenisowe atuty. W następnym gemie zabiegała Pegulę. Prowadziła 40:0. Przegrała tylko jeden punkt. Wywalczyła dwugemową przewagę. Była o krok od finału. Nie mogła nie postawić kropki nad i. To nie byłoby w jej stylu. Końcówkę meczu rozegrała bardzo pewnie i po swojemu. Nie straciła już gema. Wygrała seta zdecydowanie - 6:2. Mecz trwał dwie godziny i pięć minut. Półfinał turnieju WTA 500 San Diego Open (pula nagród 757 900 dol.) Iga Świątek (Polska, 1) - Jessica Pegula (USA, 4) 4:6, 6:2, 6:2