Podczas gdy pogoda torpeduje start wyścigu DTM na słynnym Nurburgringu, Formuła 1 chyba wygrała jakiś los na loterii, ponieważ w oddalonym o nieco ponad sto kilometrów Spa-Francorchamps warunki po raz kolejny pozwoliły kierowcom na odjechanie bardzo spokojnego treningu. Bardzo spokojnego, gdyż znów nie doszło do poważnej kraksy oraz zawodnicy po raz pierwszy w ten weekend mogli rywalizować na suchym torze od początku do samego końca. Niestety nie wszystkim było to dane, bo o ile organizatorzy mogą mówić o wielkim szczęściu z warunkami, o tyle jakąś puszkę Pandory otworzył chyba Haas. Wczoraj końcówkę FP1 stracił Kevin Magnussen, a dziś zbytnio nie najeździł się Mick Schumacher. Początkowo Niemiec został wezwany do boksu ze względu na drobną usterkę związaną z jednym czujników. Przerwa zaczęła jednak niepokojąco się przedłużać i ostatecznie stanęło na tym, że syn legendarnego Michaela resztę zmagań obejrzał w jednym z wielu dostępnych tam monitorów. Hiszpańsko-meksykańska walka o pole position? Jeżeli już jesteśmy w temacie Micka, to ostatnie dni nie są dla niego najlepsze. Coraz częściej mówi się o jego odejściu z Haasa i zakończeniu współpracy z Ferrari. Ponadto teraz ten weekend nie układa się dla niego w wymarzony sposób. Po przeciwnej stronie barykady znajduje się za to Sergio Perez. Meksykanin nie dość, że wciąż imponuje włodarzom Red Bulla, to na dodatek przebudził się tuż przed kwalifikacjami i już niebawem stanie przed wielką szansą wywalczenia kolejnego pole position w karierze. Doświadczony kierowca z Guadalajary stoi na znakomitej pozycji przede wszystkim dlatego, że większość jego głównych konkurentów w niedzielę wystartuje z końca stawki ze względu na wykorzystanie elementów jednostki napędowej oraz skrzyni biegów spoza regulaminowej puli. Oznacza to, iż wielu z nich najzwyczajniej w świecie nie będzie zbytnio naciskać, by jeszcze bardziej nie pogorszyć sprawy. Meksykaninowi szyki postara się pokrzyżować między innymi Carlos Sainz. Hiszpana próżno bowiem szukać na liście cofniętych (Verstappen, Leclerc, Norris, Ocon, Bottas, Schumacher), a ponadto jego rezultat z FP3 pokazuje, że jest naprawdę mocny. Żeby nie było tak kolorowo dla Ferrari, na sam koniec tradycyjnie musiało pójść coś nie po ich myśli. Znów nabroił Charles Leclerc, który kusi los przed najważniejszą czasówką weekendu, wylądował w żwirze i wywołał czerwoną flagę. Na szczęście dla Włochów, samochód nie uległ uszkodzeniu i udział Monakijczyka w kwalifikacjach jest niezagrożony. Ich początek dziś o godzinie 16:00. Transmisja w Eleven Sports 1 oraz Polsat Box Go. Wyniki 3. treningu przed Grand Prix Belgii: Czytaj też:Ta ostatnia niedziela? Czarne chmury nad legendarnym torem