Portugalczyk konsekwentnie stawia na Kacpra Kozłowskiego, który grał we wszystkich trzech meczach Euro, jako najmłodszy uczestnik turnieju. Teraz znowu sięgnął po kolejnego młodego zawodnika - Nicolę Zalewskiego z Romy. 19-latek zadebiutował w poprzednim sezonie u Paulo Fonseki, ale nowy trener Romy, Jose Mourinho też chce na niego stawiać. Kozłowski i Zalewski to przyszłość reprezentacji Polski. Pytanie, czy przyszłość Sousy? Sousa tłumaczy błędy, czyli o "wpuszczaniu w maliny"... Sousa przyszedł do Polski i Jacek Gmoch określił go mianem "kaznodziei". Rzeczywiście wypowiada się ze swadą, rysując różne scenariusze. Na pewno przywiązuje się do swoich poglądów, czego przykładem wywiad dla "Przeglądu Sportowego", którego udzielił Robertowi Błońskiemu. Sousa stwierdził w nim, że niczego nie zmieniłby w przygotowaniach do Euro, a sobie przypisuje tylko dwa błędy w trakcie meczów - trzymanie Grzegorza Krychowiaka na boisku po pierwszej żółtej kartce ze Słowacją oraz wpuszczenie Kozłowskiego, a nie Karola Linettego w trakcie meczu ze Szwecją. Doprawdy to kuriozalne widzenie świata, szczególnie, że Sousa konfrontowany jest z taktyką "na jednego napastnika", jaką zastosował ze Słowacją. I absolutnie nie uważa tego za złe. Studio Ekstraklasa na żywo w każdy poniedziałek o 20:00 - Sprawdź! Dość obszernie tłumaczy dlaczego, ale to pokrętne tłumaczenie. Z kolei trafia w sedno, mówiąc o traconych golach. Sousa zaznacza: "Nasi zawodnicy zbyt często grają tak, aby przenieść odpowiedzialność na innych. Są bierni w obronie, a powinni być aktywni. Nie muszą wpuszczać kolegów w kłopoty". To tłumaczenie z angielskiego, które pewnie można śmiało zinterpretować jako "wpuszczenie w maliny". Tyle że - tu też kamyczek do ogródka Sousy - wynika z decyzji selekcjonera. Zaczęło się od posadzenia Kamila Glika na ławce w Budapeszcie, a skończyło wystawieniem w trójce środkowych obrońców na Euro Bartosza Bereszyńskiego... Zresztą to dłuższa historia do opowiedzenia. A przede wszystkim kwestia do zapanowania przez Sousę. I wynika tyleż z mentalności, na co zwraca uwagę Portugalczyk, co z jego wyborów personalnych. Przy taktyce 1-3-5-2 tym bardziej brakuje Kamińskiego! Selekcjoner z ośmiu meczów, w których prowadził "Biało-Czerwonych", wygrał tylko jeden. Teraz musi wygrywać, wygrywać i jeszcze raz wygrywać. Do tego potrzebuje stabilizacji w obronie. Na pewno mógł i powinien sięgnąć po Rafała Gikiewicza z Augsburga, jeśli chodzi o bramkę. I tym bardziej mógł i powinien sięgnąć po Jakuba Kamińskiego z Lecha, który wrócił do formy i jest najlepszym piłkarzem w PKO Bank Polski Ekstraklasie! Gikiewicz narzuciłby konkurencję Wojciechowi Szczęsnemu - po rezygnacji z występów w kadrze Łukasza Fabiańskiego. Z kolei Kamiński jest potrzebny, aby drużyna tworzyła grę. Była aktywna. Skrzydłowy "Kolejorza" jest dynamiczny, szybki, coraz bardziej odpowiedzialny. Do tego bardzo wszechstronny i znajdujący się w życiowej formie. Polska ma wielkie problemy na wahadłach, a jest niemal pewnym, że Portugalczyk dalej będzie preferował system 1-3-5-2. I tym bardziej niezrozumiały jest brak Kamińskiego w 26 powołanych na wrzesień. Sousa ma swoje widzenie świata. Może sobie na to pozwolić, ale Zbigniew Boniek już go ostrzegał kilka tygodni temu: "Abyś w Polsce był zapamiętany jako dobry trener, potrzebujesz zwycięstw". Pomysłów Sousie nie brakuje - w tym jest niebanalny, czasami wręcz nieobliczalny... Jednak parasol ochronny nieodwołalnie się kończy. I nie chodzi tylko o to, że Boniek w środę żegna się z fotelem prezesa PZPN. Gdyby się nie żegnał, to wrzesień i tak wydaje się kluczowy, jeśli chodzi o losy eliminacji mundialu. Dramatycznie brakuje nam punktów. Po marcowych meczach - na 9 możliwych - mamy tylko 4. We wrześniu musimy wzbogacić się o 6-7, bo inaczej trudno będzie walczyć nawet o 2. miejsce w grupie, premiowane barażami... Roman Kołtoń, "Prawda Futbolu" Wejdź na kanał "Prawda Futbolu"!