Czwartkowy zarząd to było jedno z najbardziej spektakularnych posiedzeń zarządu PZPN w ostatnich latach. Ba, chyba w całej dekadzie! Czesław Michniewicz zaprezentował swoje zdanie, które wcześniej prezentował już w mediach. To był sukces, ale źle sprzedany komunikacyjne. I zrzucił to na menedżera drużyny, rzecznika prasowego, Jakuba Kwiatkowskiego. Ten ostatni został zaproszony na zarząd i opowiedział o funkcjonowaniu drużyny narodowej w ostatnich tygodniach. Wystąpienie było tak stanowcze, że członkowie zarządu byli w szoku, jak rozbieżną narrację usłyszeli od Michniewicza, a jak inną od Kwiatkowskiego. Jeśli Kulesza ma dalej pracować z Michniewiczem, to powinien wypracować nowe zasady. Takie, które spowodują, że klimat wokół kadry zmieni się. I możliwości tej drużyny zmienią się. Bo wmawianie, że trudno, że się nie uda, że to, że tamto, spowodują tylko i wyłącznie dogorywanie Michniewicza na stanowisku selekcjonera. A to nie jest w niczyim interesie. Nawet nie jest w interesie dziennikarzy i ekspertów, których trener Biało-Czerwonych "zbanował" w tym tygodniu. To był jakiś amok, w oczekiwaniu na posiłek w restauracji, jak to opisał syn selekcjonera. Jeśli tak ma to dalej wyglądać, to lepiej się rozstać. Poszukać kogoś, kto choćby samą powagą i autorytetem odmieni atmosferę. Szczególnie, że tu nie chodzi o media. Tu chodzi o piłkarzy! Żeby nie było, że dziennikarze krytykują tylko po czasie, to prezentujemy dziesięć zasad, które mogą naprawić sytuację. 10 zasad, które mogą naprawić sytuację w reprezentacji Polski po MŚ 2022 1. Zakaz "CzesiuBall", czyli przyjęcie nowej zasady obowiązującej w meczach: "Strachy na Lachy!". To my ich atakujemy, a nie oni nas. Rzecz jasna mamy balans. 2. W związku z czym - przy realizacji hasła "Strachy na Lachy!" - najważniejsze jest właściwie wykorzystanie Roberta Lewandowskiego i Piotra Zielińskiego. I Arkadiusza Milika. 3. Do Lewandowskiego konieczne jest dodanie drugiego napastnika (Milik nasuwa się w takiej formie bez dwóch zdań, pokazał to z Arabią Saudyjską, ale przecież może to być Świderski, Piątek, Buksa, a nawet Kownacki). Dodanie "Lewemu" partnera w ataku jest konieczne, żeby nie skazywać go na pojedynki w samotności. "Lagowanie" to żadna recepta. Co z tego, że "Lewy" wygrał największą liczbę pojedynków o górne piłki. Stoczył aż 45 pojedynków, z czego wygrał 51 procent! Na Euro 2020, gdy często zagrywaliśmy piłkę w pole karne, tych pojedynków było 36 (31 procent wygranych). Na mundialu 2018 Robert skakał do piłki 23 razy (35 procent skuteczności), a na Euro 2016 - przypomnijmy, że w pięciu meczach! - 67 razy (33 procent skuteczności). 51 procent, czyli prawie 20 procent większa skuteczność kapitana w pojedynkach o górne piłki niż na trzech poprzednich turniejach. I moje pytanie - co z tego? I jeszcze jedno. Lewy, który był nerwowy przez cały turniej na boisku, i tak bywał maszyną, bez której nie wczołgalibyśmy się do fazy pucharowej Mundialu. "Potrzebujemy złotych momentów" - tłumaczył Michniewicz. Lewandowski był w tych złotych momentach sobą. A to przejął dośrodkowanie Casha, opanował trudną piłkę i wyłożył ją do Zielińskiego i było 1:0 z Arabią Saudyjską. A to sam zabrał piłkę obrońcy, minął bramkarza i strzelił do siatki, podwyższając z Saudami na 2:0. Jednak ostatnią akcję trudno uznać za jakikolwiek "złoty moment" drużyny. To był spryt i determinacja samego zawodnika. Nic więcej. No i jeszcze "złoty moment" miał Kamil Grosicki, po którym było zagranie ręką Francuza i rzut karny w doliczonym czasie gry w 1/8 finału. I tu zabrakło mi jednego - oddania tego karnego Arkowi Milikowi. Co by to kosztowało Roberta, oddać piłkę Arkowi? To byłby gest pokazujący coś, co wpaja się od dziecka - "jeden za wszystkich, wszyscy za jednego". 4. Sprawa Piotra Zielińskiego to w ogóle temat na osobne opowiadanie. Poprosiłem Pawła Stańkę z Teamu "Prawdy Futbolu" o przygotowanie - na podstawie Sofascore - "heatmap" poruszania się "Ziela". Na poszczególnych turniejach - dwóch za Adama Nawałki, tego za Paulo Sousy i tego za Czesława Michniewicza. I wyszło na moje! A jak! Zobaczcie zresztą sami. Jak grał Zieliński u Sousy. Połowa rywala, kontakty z piłką w różnych rejonach boiskach. Aktywność, że przypomnę na tle Słowacji, Hiszpanii i Szwecji. Dwaj ostatni rywale to byli naprawdę mocni rywale. Można? Można! Jednak jeszcze bardziej błąd ustawienia Zielińskiego - jeśli chodzi o Michniewicza - widać w pracy samego selekcjonera na Mundialu. Wystarczy spojrzeć na "heatmapy" poruszania się Piotra w spotkaniach fazy grupowej z Meksykiem, Arabią Saudyjską i Argentyną. "Asystent Casha w dwóch spotkaniach" - to było moje hasło. Intuicyjnie rzucone, ale mapy poruszania się i aktywności z "Sofascore" wyraźnie to pokazują. I tu nie ma nawet pola do dyskusji między mną a Szanownym Panem Selekcjonerem. Bo Michniewicz z Francją pokazał, że można inaczej, lepiej, ba, po prostu właściwie korzystać z Zielińskiego, który jest w życiowej formie. Punkt! 5. Przebudowa zespołu - to musi być wyraźny plan, który Michniewiczowi nie może przychodzić z trudem. W ciągłym mówieniu, że to, że tamto, że siamto, że "w trzy dni nie nauczy, albo nie oduczy, a w ogóle to nie zamieni wody w wino". Niech Michniewicz - albo sam Kulesza - zaleci sporządzenie raportu o pracy Walida Regraguiego. Ileż było problemów z piłkarzami, wynikających z kontuzji, czy sytuacji w klubach. Ba, Didier Deschamps - rzecz jasna przy znacznie większym wyborze piłkarzy, niż Michniewicz, czy tym bardziej Regragui - musi się zmagać z tymi problemami. 6. Zamknięcie sprawy premii od Premiera RP. To rola Michniewicza, aby powiedzieć raz na zawsze, co i jak. Kto, co, na jakiej zasadzie. I że nigdy, przenigdy nie będzie się już parał liczeniem kasy, czy sporami z kapitanem, czy liderami. I że asystent tym bardziej nie będzie się w to angażował. W żadnym aspekcie. A w jakim się angażował, to przecież zbyt wielu to widziało, żeby to nie wypływało w mediach. 7. I tu jest kwestia lojalności - pytanie, czy o wizycie Premiera RP Michniewicz poinformował prezesa Kuleszę? 8. Sięgnięcie po dyrektora reprezentacji - takiego z prawdziwego zdarzenia. To zresztą nie rola Michniewicza, a Cezarego Kuleszy. Bo to musi być człowiek zaufany od Kuleszy, ale też do zaakceptowania przez trenera. Ba, poważany przez trenera. Żeby nie musiał słyszeć: "Jesz musztardę na śniadanie, bo taki zgorzkniały jesteś?". To musi być ktoś, kto będzie miał swoje widzenia świata. I nie będzie się bał prezentować racji Michniewiczowi. Nie będzie się zarazem bał dialogu z mediami, broniąc strategii, którą wypracuje z selekcjonerem. 9. Odciążenie medialne jest konieczne. Menedżer teamu, a zarazem rzecznik prasowy, Jakub Kwiatkowski ma inną rolę - bardziej organizacyjną. Nie może swobodnie rozmawiać o strategii powołań, konstrukcji kadry, personaliach, ba, taktyce, czy zestawieniu jedenastki. Dyrektor sportowy reprezentacji może taką rolę wziąć na siebie. 10. Likwidacja - lub zawieszenie - kont w mediach społecznościowych. Byłaby pożyteczna. Bo ostatnie działania to był jakiś amok. Blokowanie niewygodnych dziennikarzy, czy ekspertów to coś, co już na zawsze zostanie. Aby od tego uciec, konieczny jest reset w tym względzie. Inaczej "jatka" będzie trwała, co jest zabójcze dla Michniewicza, ale i PZPN-u, niekorzystne dla Kuleszy. Ba, przede wszystkim wpływa na drużynę. I jeszcze jedno: to my - wszyscy kibice - jesteśmy reprezentacją Polski. Nie tylko jedenastu piłkarzy, którzy słuchają hymnu, czy selekcjoner, który śpiewa pełną piersią. To my kochamy reprezentację. I nigdy nie przestaniemy. Michniewicz co najwyżej kocha tak samo. Co najwyżej. Jednak nie bardziej od nas, fanów Biało-Czerwonych. Na dobre i na złe. Roman Kołtoń, "Prawda Futbolu"