Gdyby wsłuchać się w liczne relacje pomundialowe Czesława Michniewicza - na czele z ostatnim wywiadem u Roberta Mazurka - to można bardzo wiele wyczytać. Wydaje się, że według Michniewicza świat realny był następujący: 1. SUKCES, 2. WIRTUALNA PREMIA, 3. PIŁKARZE WSPIERAJĄ, 4. PREZES TEŻ, 5. STYL SIĘ NIE LICZY. Natomiast według tegoż Michniewicza świat wymyślony to: 1. "CEL MINIMUM" (autorstwa Zbigniewa Bońka, ale Zibi to uniesie), 2. PREMIA DZIELONA, 3. PIŁKARZE MAJĄ DOŚĆ, 4. PREZES TEŻ, 5. STYL MA ZNACZENIE. Co można wyczytać z komunikatu PZPN, zarządzanego przez Cezarego Kuleszę: "Chcemy, aby w eliminacjach Euro reprezentację poprowadził trener gwarantujący jej rozwój i realizację zakładanych celów. Nowy selekcjoner musi również poprawić wizerunek drużyny narodowej i odbudować zaufanie kibiców". Hm, do którego świata zapisał się Kulesza? Do "realnego Michniewicza", czy "wymyślonego Michniewicza"? Michniewicz to bohater meczu ze Szwecją - w finale play-off barażu. Tego nikt nigdy mu nie zabierze. To był jego trenerski "majstersztyk". Natomiast w miarę upływu kadencji selekcjoner stał się coraz bardziej strachliwy, jeśli chodzi o sposób gry. I uderzyli w to Robert Lewandowski i Piotr Zieliński po meczu z Francją. Natomiast media później uderzyły premią, tym co wokół tych "wirtualnych pieniędzy", jak to określał Michniewicz - działo się w Katarze. Tym, jak to dzieliło zawodników i wpłynęło na relacje selekcjonera z liderami. Jaka prawda? Tę poznawać będziemy i w najbliższym czasie i po latach. Ta sprawa nie umrze, bo wygenerowała zbyt wiele negatywnych emocji. I to właśnie dlatego Michniewicz poległ i dalej nie poprowadzi kadry. W sensie sportowym można było się jeszcze nad tym zastanawiać. Może dlatego Kulesza czekał aż 18 dni od meczu z Francją z ostateczną decyzją? Jednak sam sport - co wynika z komunikatu PZPN - nie odegrał decydującej roli. Roman Kołtoń, "Prawda Futbolu"