O działaniach podjętych wobec 46-letniego Amerykanina poinformował doradca ukraińskiego MSW Anton Gieraszczenko. To odpowiedź na wizytę Jonesa na Krymie, gdzie pięściarz gościł na gali boksu zorganizowanej przez Władimira Hriunowa. Wcześniej spotkał się z prezydentem Władimirem Putinem, którego poprosił o rosyjski paszport.Ukraina jest wściekła na Jonesa, ale ten dziwi się całemu zamieszaniu."Mój przyjaciel Wład Hriunow, z którym robię dużo bokserskich interesów, poinformował mnie, że ma w weekend galę, i poprosił, abym się na niej pojawił i dał mały koncert. Właśnie wyszedł mój nowy album, więc to miało jak największy sens. Poza tym była okazja do spotkania z prezydentem Putinem, co było dla mnie ogromnym zaszczytem. Poprosiłem prezydenta o paszport, ponieważ dzięki temu łatwiej by mi się podróżowało, stanowiłoby to po prostu duże biznesowe ułatwienie. To nic nowego. Od lat mówię o tym, że chcę mieć rosyjski paszport" - stwierdził.Jones jest do tego stopnia zdezorientowany konsekwencjami swojej wizyty, że zaczął podejrzewać, iż maczali w tym wszystkim palce bracia Kliczko."Wiem, że od dawna chcą ze mną walczyć, to może być ich sposób na to, aby rzucić mi wyzwanie. Jeżeli więc Witalij albo Władimir chce poboksować o mistrzostwo świata w jakimkolwiek miejscu na świecie poza Ukrainą, na przykład na Krymie, obaj dobrze wiedzą, jak mnie złapać. Jeżeli zaś nie chodzi o to, cały ten nonsens z umieszczeniem mnie na czarnej liście to oczywista próba upolitycznienia starań biznesowych, które prowadzimy z pokojem w sercu, dążąc do zbudowania mostów pomiędzy Wschodem a Zachodem" - oświadczył.