Niepokój Polaka przed ostatnią rundą. Niemiec faulował. Później liczenie w bitwie o medal PŚ
Adam Tutak był objawieniem w polskiej kadrze w ostatnich MŚ w Liverpoolu - w pięknym stylu dotarł do ćwierćfinału. W ćwierćfinale igrzysk olimpijskich w Tokio był z kolei reprezentujący Niemcy Ammar Abduljabbar. I to właśnie ci bokserzy stanęli w poniedziałek w ringu w Nowym Delhi - stawką był półfinał ostatniego w tym roku Pucharu Świata. Polak dobrze zaczął, rywal został wyliczony. A później Tutak zaczął się przepychać, niepotrzebnie. Po dwóch rundach na trzech kartach punktowych był remis. Decydowało ostatnie starcie, Polak ruszył do szturmu.

Dwa miesiące temu w Liverpoolu reprezentacja Polski wywalczyła trzy medale w mistrzostwach świata - wszystkie były dziełem pań. Z tego grona Agata Kaczmarska i Aneta Rygielska wybrały się do Indii, na ostatni w tym roku Puchar Świata. Obie we wtorek powalczą o miejsca w finałach swoich kategorii.
Męska kadra też miała dobre chwile - Adam Tutak i Paweł Brach boksowali w Anglii w ćwierćfinałach. W przypadku Bracha nie było to może niespodzianką, ale Tutak okazał się objawieniem. Już w pierwszej walce potrafił odwrócić jej losy w trzecim starciu - posłał kończący "strzał" Hindusowi. A później w podobny sposób obił wicemistrza świata juniorów z Iranu.
Ma to coś - ogromną siłę w lewej ręce, ale wciąż też i pewne braki. Tyle że rywale muszą być cały czas czujni, jedna akcja może zakończyć walkę.
Puchar Świata w Nowym Delhi. Dobry początek i świetny koniec Adama Tutaka. W rywalizacji z ćwierćfinalistą igrzysk
W Nowym Delhi Biało-Czerwonych reprezentuje czteroosobowy skład: jedynie Michał Jarliński od razu znalazł się w półfinale, pierwszą walkę stoczy w środę. Dziś zmagania od 1/4 finału zaczynają zaś: Adam Tutak, Paweł Brach i Jakub Słomiński. W sesji południowej lokalnego czasu do ringu ruszył Tutak, 23-latek z Samuraja Sanok. Zawodnik wciąż na dorobku, zarazem jednak i z ogromnym potencjałem.
Pierwsza walka mogła być dla Polaka, najwyżej rozstawionego w kategorii 90 kg, pułapką - jego rywalem został bowiem 30-letni Ammar Abduljabbar - urodzony w Iraku reprezentant Niemiec. Ćwierćfinalista olimpijski w wadze ciężkiej z Tokio, ale też mający ostatnio serię porażek. Także i w MŚ w Liverpoolu, tam przegrał już pierwszą walkę.

Dość szybko nasz zawodnik mógł się przekonać, że znacznie niższy od niego rywal nie będzie chciał dążyć do wymian w dystansie. Abduljabbar starał się klinczować, faulować, irytował tym Tutaka. A ten z upływem czasu pokazywał to arbitrowi ringowemu, który jednak miał "alergię" na podobne sugestie. I chciał, by Polak skupił się na walce.
"Adam, zadaj ciosy. Adam!" - słychać było z polskiego narożnika. Tutak był dość pasywny, za rzadko używał prawej ręki do kontrolowania sytuacji, choć jak trafił lewą w drugiej połowie rundy, to rywal od razu został wyliczony. I chyba to przesądziło, że runda została u większości arbitrów zaliczona na korzyść naszego zawodnika.
W drugim starciu więcej było przepychanek, w których lepiej czuł się Abduljabbar, niż szermierki na pięści. Nisko pochylony Niemiec szukał swoich szans w bliskim kontakcie, coraz częściej je wykorzystywał. Nie uderzał mocno, ale były to ciosy widoczne. Efekt? Remisy na trzech kartach punktowych przed ostatnią rundą. Tu nic nie było przesądzone.
Niepokojące było to, że Tutak sprawiał wrażenie bardziej zmęczonego. Można się było bać o wynik tej walki, gdy po minucie trzeciej rundy sędzia w końcu nie wytrzymał i dał ostrzeżenie Abduljabbarowi.
A za moment sytuacja została przesądzona, gdy firmowy lewy znów dotarł celu, czyli głowy rywala. Drugie liczenie w walce odebrało już chęci zawodnikowi zza Odry.
Tutak wygrał, o finał powalczy w środę z 22-letniem Uzbekiem Nusratbekiem Tochirowem.












