Koszmar Dawida Kubackiego, tego nie było od kilkunastu lat. Nasz mistrz skomentował wpadkę
Dawid Kubacki po raz pierwszy od prawie 15 lat nie awansował do konkursu Pucharu Świata w skokach narciarskich w Polsce. 35-latek przepadł w kwalifikacjach w Wiśle, zajmując dopiero 58. miejsce. Po skoku długo rozmawiał z trenerem za pomocą krótkofalówki. - Wolałem najpierw z nim skonsultować, żeby wam pierdół nie opowiadać - tłumaczył Kubacki całą sytuację.

Dawid Kubacki w kwalifikacjach do niedzielnego konkursu skoczył tylko 108,5 m. W sobotę mówił o kroku naprzód, ale niedziele boleśnie zweryfikowała jego słowa.
Dla niego o już drugi konkurs w tym sezonie, w którym nie przebrnął kwalifikacji. Jak wyliczył Marcin Szemraj na platformie X, Kubacki po raz pierwszy w karierze nie awansował do konkursu w Wiśle. Na polskiej ziemi ostatni raz przydało mu się to w styczniu 2011 roku w Zakopanem.
Dawid Kubacki: miałem zadanie do wykonania, ale przesadziłem
- Moje skoki w sobotę były spóźniane. Dlatego na niedzielę miałem zadanie - zaczynać wcześniej skoki. I przesadziłem. To był skok, który rozpocząłem dużo za wcześnie. Przez to w końcówce pchania nie było w ogóle energii. Narty za progiem wisiały. W połączeniu z warunkami i belką, jaka była, nie dałem sobie po prostu szansy na to, by odlecieć. Chciałem wykonać zadanie, jakie zostało mi wyznaczone, ale przesadziłem - powiedział Kubacki.
Z Wisły wyjadę z mieszanymi uczuciami, bo jednak był postęp i skoki zaczynały lepiej wyglądać. Wystarczyło poprawić to mocne spóźnienie. I wydawało mi się, że to przyjdzie mi łatwo. Okazało się, że przyszło to za łatwo. Zaryzykowałem i poszło dużo za wcześnie. Byłem dobrze przygotowany. Noga była rozgrzana. I chyba była za szybka, bo wyprostowała się jeszcze zanim zaczął się próg
Kubacki nie wiem, jak teraz będą wyglądały kolejne dni. Nie ma pewności, że trener kadry Maciej Maciusiak zabierze go na konkursy w Klingenthal (12-14 grudnia). Nie wiedział też, czy w tygodniu będzie miał szansę jeszcze gdzieś skoczyć.
- Czuję się na siłach, by dalej rywalizować. Gdybym nie popełnił błędu na progu, to wiem, że ten skok by poleciał. Nie było aż takiego dramatu, choć w wynikach to źle wygląda. I jest mi bardzo przykro. Wiem, gdzie popełniłem błąd. Kilka dodatkowych skoków w tygodniu na pewno by mi jednak nie zaszkodziło - zakończył skoczek z Szaflar.
Z Wisły - Tomasz Kalemba, Interia Sport
Zobacz również:












