Partner merytoryczny: Eleven Sports

Największe walki Polaków w USA

Lubię to
Lubię to
0
Super
0
Hahaha
0
Szok
0
Smutny
0
Zły
0
Udostępnij

Artur Szpilka w niedzielę nad ranem polskiego czasu zmierzy się w nowojorskim Madison Square Garden Theater z mocnym Bryantem Jenningsem. Czy "Szpila" stoczy walkę życia i nawiąże do wielkich pojedynków swoich poprzedników? Oto przegląd najbardziej pamiętnych ringowych batalii polskich pięściarzy w USA.

Tomasz Adamek w krwawej bitwie z Paulem Briggsem
Tomasz Adamek w krwawej bitwie z Paulem Briggsem/Getty Images
Bijatyka w ringu po pierwszej walce Gołota - Bowe/Getty Images

Andrzej Gołota - Riddick Bowe I

"Big Daddy" był jednym z tytanów złotej ery wagi ciężkiej lat 90., byłym mistrzem świata federacji WBC, WBA, IBF i WBO. Andrzej Gołota był natomiast nieźle zapowiadającą się "nadzieją białych", jednym z nielicznych pięściarzy, mogących zagrozić hegemonii czarnoskórych gigantów.

Po raz pierwszy Bowe i Gołota spotkali się 11 lipca 1996 roku. Skazywany na porażkę "Endrju" niespodziewanie dominował w ringu, prowadził na kartach sędziowskich (67:65, 67:65, 67:66) i...wystrzelił poniżej pasa.

Walka zakończyła się dyskwalifikacją Gołoty w siódmej rundzie i wielką bijatyką w ringu Madison Square Garden. Cud, że policji udało się zapanować nad tłumem zanim doszło do tragedii. Po tak emocjonującym wydarzeniu rewanż był tylko kwestią czasu.

CZYTAJ DALEJ

Andrzej Gołota w drugim pojedynku z Riddickiem Bowe/Getty Images

Andrzej Gołota - Riddick Bowe II

Pierwszy pojedynek, chociaż zakończył się niechlubną dyskwalifikacją, sprawił, że o Gołocie zrobił się głośno w USA. Nie był już tylko kandydatem na solidnego rywala dla najlepszych, ale potencjalnym pretendentem do mistrzowskich pasów.

Wielkie możliwości miał potwierdzić 14 grudnia 1996 roku w Atlantic City i jednocześnie udowodnić, że utrata zimnej krwi w pierwszym starciu z Amerykaninem była tylko wypadkiem przy pracy. Tak też było. Przynajmniej do czasu...

Gołota jeszcze bardziej górował nad rywalem, znów prowadził u wszystkich sędziów (75:71, 75:73, 74:72) i powtórzył scenariusz z Nowego Jorku! Po raz kolejny stracił nad sobą panowanie i będąc o włos od wielkiego zwycięstwa uderzył poniżej pasa i przegrał przez dyskwalifikację.

Sędzia Eddie Cotton przerwał walkę pod koniec dziewiątej rundy. Gołota wygrałby pojedynek, gdyby nie dał się znokautować w kolejnej (walka zakontraktowana na 10 rund).

CZYTAJ DALEJ

Lennox Lewis znokautował Andrzeja Gołotę/Getty Images

Andrzej Gołota - Lennox Lewis

Zazwyczaj po tak trudnych i traumatycznych pojedynkach, jak te Gołoty z Bowe, pięściarze dostają od promotorów jedną lub dwie walki "na przetarcie". Rywale są słabsi, praktycznie robią za mocniejszych sparingpartnerów, a nie potężnych oponentów.

"Endrju" na tego typu taryfę ulgową nie mógł liczyć. Dziesięć miesięcy po drugiej bitwie z Bowe, Polak stanął przed szansą wywalczenia mistrzostwa świata federacji WBC. Rywalem był znakomity Lennox Lewis.

Utytułowany Brytyjczyk od razu rzucił się do ataku i błyskawicznie rozprawił się w Atlantic City z naszym pięściarzem. Lewis znokautował Gołotę w 95 sekund obnażając poważną wadę w boksowaniu Polaka. Gołota powoli się rozkręcał i "wchodził" w walkę, co wykorzystał także inny jego rywal Lamon Brewster.

CZYTAJ DALEJ

Mike Tyson i Andrzej Gołota/Getty Images

Andrzej Gołota - Mike Tyson

Po porażce w walce o pas WBC z Lewisem Gołota wygrał sześć kolejnych pojedynków. Następnie zmierzył się z Michaelem Grantem, wschodzącą gwiazdą wagi ciężkiej, ale nie wykorzystał wielkiej szansy i poległ mając rywala na widelcu.

Zwycięstwa w dwóch następnych starciach dały jednak Polakowi walkę z ikoną zawodowego boksu. 20 października 2000 roku w Auburn Hills rywalem naszego pięściarza był Mike Tyson. Walka przeszła do historii, niestety nie z powodu sportowego kunsztu zawodników.

Gołota w przerwie między drugą i trzecią rundą odmówił kontynuowania pojedynku. Na nic zdały się agresywne namowy jego narożnika, "Endrju" pospiesznym krokiem czmychnął do szatni, ku ogromnemu rozczarowaniu publiczności.

Po czasie okazało się, że Tyson w trakcie walki był pod wpływem narkotyków i wynik walki z porażki Gołoty przez techniczny nokaut zamieniono na "no contest" (nierozstrzygnięta).

CZYTAJ DALEJ

Andrzej Gołota i Chris Byrd/Getty Images

Andrzej Gołota - Chris Byrd

W kwietniu 2004 roku w Madison Square Garden "Endrju" stanął przed drugą szansą wywalczenia mistrzowskiego pasa. Tym razem jego rywalem był Chris Byrd, a stawką pojedynku należący do niego pas federacji IBF.

Gołota na własnej skórze przekonał się tamtego dnia, że mistrza trzeba pobić zdecydowanie, żeby pozbawić go tytułu. Do szczęścia i spełnienia marzeń zabrakło niewiele, ale pas pozostał w rękach Byrda. Sędziowie punktowali 115:113, 114:114 i 113:115. Remis.

Do Byrda los uśmiechnął się po raz drugi w karierze. W kwietniu 2000 roku został mistrzem wagi ciężkiej organizacji WBO, ponieważ Witalij Kliczko z powodu kontuzji barku nie mógł kontynuować pojedynku. Na kartach sędziowskich Ukrainiec prowadził 88:83, 89:82, 88:83.

CZYTAJ DALEJ

John Ruiz próbuje dojść do siebie w walce z Andrzejem Gołotą/Getty Images

Andrzej Gołota - John Ruiz

Kolejna walka o mistrzowski pas i kolejna gorycz porażki. O ile w walkach z Lewisem i Brewsterem Gołota został szybko znokautowany i mógł mieć pretensje tylko do siebie, tak w starciach z Byrdem i Johnem Ruizem (listopad 2004) trudno było się pogodzić z decyzją sędziów.

Zajęty w równym stopniu boksowaniem, co zapasami z Gołotą Ruiz leżał w tym pojedynku dwukrotnie na deskach, ale zachował tytuł mistrza organizacji WBA. Sędziowie punktowali 114:111, 113:112 i 114:111 na korzyść Amerykanina.

Żaden polski pięściarz nie był tak blisko tytułu mistrzowskiego w wadze ciężkiej jak Gołota w walkach z Ruizem i Byrdem. Minęły lata, pozostał niedosyt.

CZYTAJ DALEJ

Tomasz Adamek i Paul Briggs/Getty Images

Tomasz Adamek - Paul Briggs I

21 maja 2005 roku w United Center obserwowaliśmy jedną z najważniejszych gal z udziałem polskich pięściarzy. O mistrzowskie pasy walczyli Tomasz Adamek (waga półciężka, WBC) i Andrzej Gołota (waga ciężka, WBO).

"Endrju" po raz czwarty, i ostatni, próbował wskoczyć na tron królewskiej kategorii wagowej. Niestety w konfrontacji z Lamonem Brewsterem powtórzył się czarny scenariusz z walki z Lewisem. Amerykanin na znokautowanie Gołoty potrzebował zaledwie 52 sekund.

O wiele większych emocji dostarczył pojedynek Adamka z Briggsem. To była prawdziwa wojna. Dwanaście wyczerpujących rund przepełnionych dynamicznymi wymianami i zwrotami akcji. Na szczęście z happy endem dla polskich kibiców.

"Góral" zwyciężył na punkty 114:114, 115:113 i 117:113 i po raz pierwszy został mistrzem świata.

CZYTAJ DALEJ

Tomasz Adamek w rewanżowej walce z Paulem Briggsem/Getty Images

Tomasz Adamek - Paul Briggs II

Tak zacięty i emocjonujący pojedynek musiał mieć ciąg dalszy. Adamek obronił pas efektownie nokautując w Dusseldorfie Thomasa Ulricha, Briggs podreperował morale dwoma kolejnymi zwycięstwami, i w październiku 2006 roku w Rosemont w stanie Illinois pięściarze spotkali się ponownie.

Kibice zgromadzeni przed telewizorami i w Allstate Arena zobaczyli to, czego chcieli. Kolejna kapitalna bitwa, trzymająca w napięciu od pierwszej do ostatniej rundy! Na "dzień dobry" Adamek zaliczył nawet deski po lewym haku Australijczyka, ale potrafił przekonać sędziów o swojej wyższości.

Werdykt znów był trudny do wypunktowania. Dwóch sędziów opowiedziało się jednak za Polakiem (113:113, 115:111, 114:112) i ten zachował tytuł WBC w wadze półciężkiej.

CZYTAJ DALEJ

Tomasz Adamek i Steve Cunningham/Getty Images

Tomasz Adamek - Steve Cunningham I

Po porażce z rąk Chada Dawsona w lutym 2007 roku Adamek zmienił kategorię wagową na wyższą. W grudniu 2008 roku stanął przed szansą zdobycia pasa IBF wagi junior ciężkiej. Jego rywalem był dobrze znany polskim kibicom Steve Cunningham.

"Góral" miał problemy z ruchliwym Amerykaninem dysponującym imponującym zasięgiem ramion (208 cm przy 191 cm Adamka), ale po zaciętym pojedynku wywalczył tytuł, zwyciężając na punkty, chociaż sędziowie nie byli jednogłośni (115:112, 112:114, 116:110).

Cztery lata później Adamek i Cunningham spotkali się w wadze ciężkiej. Amerykanin ponownie okazał się bardzo trudnym rywalem dla "Górala". Polak zwyciężył, ale sędziowie znów nie byli zgodni (115:113, 113:115, 116:112).

Z Cunninghamem dwukrotnie boksował także Krzysztof Włodarczyk. Bilans tych spotkań jest remisowy.

CZYTAJ DALEJ

Tomasz Adamek - Chris Arreola

Po wywalczeniu mistrzowskich pasów w dwóch kategoriach wagowych (półciężka, junior ciężka) Adamek postanowił podbić wagę ciężką. Kluczowym pojedynkiem w drodze do starcia z Witalijem Kliczką o pas WBC (przegranego przez Polaka) była konfrontacja z Chrisem Arreolą.

Amerykanin meksykańskiego pochodzenia był pewny siebie, miał za sobą publiczność, a także siłę, którą miał sterroryzować w ringu Adamka. Górą był jednak spryt, technika i szybkość pięściarza z Gilowic.

"Góral" wypunktował rywala 114:114, 117:111, 115:113 w prawdopodobnie swoim najlepszym występie w wadze ciężkiej. - Wyglądam jak Shrek - przyznał po walce rozbity przez "za małego na wagę ciężką", jak wielu powtarzało, Adamka.

CZYTAJ DALEJ

Andrzej Fonfara po znokautowaniu Gabriela Campillo/AFP

Andrzej Fonfara - Gabriel Campillo

O karierze w USA marzy wielu polskich pięściarzy. To przepustka do wielkich walk i sporych pieniędzy. Furory na miarę Gołoty i Adamka żaden z nich dotąd nie zrobił, ale warto, na zachętę, wspomnieć nazwiska Andrzeja Fonfary i Artura Szpilki.

Kariera Fonfary rozwija się w obiecującym tempie. W lipcu 2012 roku zapewnił sobie rozgłos w bardzo dobrym stylu ogrywając legendę boksu Glena Johnsona (99:91, 97:93, 97:93).

W kolejnej walce zdobył mało prestiżowy pas federacji IBO w wadze półciężkiej (pokonał Tommy’ego Karpency’ego), a w sierpniu 2013 roku długo męczył się z doświadczonym Campillo, zanim efektownie posłał go na deski w dziewiątej rundzie.

W maju Fonfara zmierzy się z piekielnie mocnym Adonisem Stevensonem o pas WBC wagi półciężkiej.

CZYTAJ DALEJ

Artur Szpilka - Mike Mollo I, II

Dwie walki z Mollo sprawiły, że o "Szpili" zrobiło się głośno nie tylko na polskim rynku. Emocji było w nich więcej niż w kilku rodzimych galach z udziałem rywali trzeciego sortu razem wziętych.

Obydwaj pięściarze lądowali na deskach, ale Szpilka za każdym razem dochodził do siebie i nokautował doświadczonego Amerykanina.

W niedzielę nad ranem polskiego czasu w Nowym Jorku "Szpila" zmierzy się z mocnym Bryantem Jenningsem. Ewentualne zwycięstwo otworzy mu drzwi to wielkich walk.

Jennings to nie Mollo. Szpilka będzie musiał wznieść się na wyżyny i stoczyć walkę życia. Czy to wystarczy? Przekonamy się niebawem.

Opracował: Dariusz Jaroń

INTERIA.PL

Lubię to
Lubię to
0
Super
0
Hahaha
0
Szok
0
Smutny
0
Zły
0
Udostępnij
Masz sugestie, uwagi albo widzisz na stronie błąd?Napisz do nas
Dołącz do nas na:
instagram
  • Polecane
  • Dziś w Interii
  • Rekomendacje