5 października, gdy Kliczko spotka się w Moskwie z Aleksandrem Powietkinem (26-0, 18 KO), jego panowanie będzie już trwać siedem lat, trzy miesiące i dwanaście dni. W tym czasie Ukrainiec obronił swój tytuł federacji IBF czternaście razy, w tym jedenaście przez nokaut, co daje mu trzecie miejsce w historii - za Holmesem (20 obron) i Joe Louisem (25 obron). Na przestrzeni lat Kliczko dołożył też do kolekcji pasy WBO, WBA Super oraz magazynu The Ring. - Nigdy nie liczyłem, jak długo znajduję się na szczycie i jakich innych mistrzów już prześcignąłem. Dobrze czuję się w tym sporcie i zawsze jestem otwarty na nowe wyzwania. O rekordach słyszałem od Emanuela Stewarda, ale nigdy nie starałem się porównywać do innych i zastanawiać, gdzie moje miejsce w historii. Akcja trwa i muszę pozostać skupiony na bieżących wydarzeniach. Tak mówił mi Emanuel. Strasznie brakuje mi tego faceta - powiedział w rozmowie z Rafaelem 37-letni Władimir. - Oczywiście oglądałem walki Larry'ego Holmesa. To jeden z najlepszych bokserów w historii tej kategorii. Cieszę się, że spotkałem go osobiście i mogliśmy porozmawiać o życiu i boksie - powiedział młodszy z braci Kliczko. - Nie mogę doczekać się walki 5 października w Moskwie. Kto wie, jak długo jeszcze zostanę przy boksie... Na horyzoncie nie ma wielu potencjalnych zagrożeń dla Władimira. Jeśli Kliczko upora się z Powietkinem, a potem nie straci motywacji ani formy fizycznej, być może przebije rekord Joe Louisa, który panował przez jedenaście lat, osiem miesięcy i dziewięć dni...