- On po prostu był lepszy. Okazał się doskonałym pięściarzem, dużo szybszym i ruchliwszym niż się spodziewałem. Trochę zabrakło mi też pomysłu w tym pojedynku i centymetrów, ale ja jeszcze nie powiedziałem ostatniego słowa. Nie zwalniam tempa i wciąż chcę dużych walk. Muszę po prostu się odbudować dwoma-trzema zwycięstwami - powiedział po wszystkim Sulęcki, który zarobił za ten pojedynek 400 tysięcy dolarów. Na konto championa, dla którego była to druga obrona pasa World Boxing Organization, wpłynie 1,5 miliona dolarów. To dla niego największa wypłata w karierze. Przypomnijmy, że po liczeniu pretendenta w pierwszej rundzie i jednostronnych jedenastu pozostałych, po ostatnim gongu wszyscy sędziowie punktowali na korzyść Amerykanina w stosunku 120:107.