Plusy: Obcokrajowcy. Chętnych do obsadzenia dwóch miejsc dla zagranicznych zawodników starszych niż 24 lata w Rzeszowie nie brakuje. Faworytami wydają się być Sam Masters i Andriej Karpow, ale Michał Widera może skorzystać również z Ilji Czałowa, Adama Ellisa czy Kennetha Hansena. Szczególnie pierwsza dwójka to zawodnicy dobrze sprawdzeni w drugoligowych bojach, którzy nieraz już udowodnili, że wyróżniają się na tle konkurencji w najniższej klasie rozgrywkowej. W zeszłym roku obaj należeli do ścisłej czołówki najskuteczniejszych w najniższej klasie rozgrywkowej. Zawodnik U24. Przed sezonem obawiano się czy nowelizacja przepisów nie odbije się negatywnie na poziomie sportowym drugoligowych zespołów. Główna Komisja Sportu Żużlowego wymaga teraz od klubów, by w ich składach meczowych znajdował się przynajmniej jeden senior, który nie ukończył 24. roku życia. Niektórzy eksperci twierdzili, że utalentowani młodzi drugoligowcy trafią do lepszych klubów, a działacze z najniższej klasy rozgrywkowej będą skazani na przepłacanie słabych, niezbyt obiecujących żużlowców. Tak się nie stało, a przynajmniej nie w Rzeszowie! Menedżer RZTŻ-u, Michał Widera będzie wybierał seniora U24 spośród dwóch kandydatów - Patryka Rolnickiego i Tima Soerensena. Pierwszy w zeszłym roku był solidną drugą linią (zdobywał średnio 1,5 punktu na bieg), zaś drugi był niegdyś uważany za jedną z największych nadziei duńskiego żużla. Świata póki co nie zawojował (zatrzymał go nieco zmarnowany rok po podpisaniu kontraktu z Apatorem), ale z pewnością nie należy go skreślać. Minusy: Juniorzy. Rzeszów - w czasach gdy klub nosił nazwę “Stal" - słynął w Polsce jako kuźnia solidnych zawodników. To z tego podkarpackiego miasta w Polskę ruszyli między innymi: Wiktor Lampart czy Paweł Miesiąc. Mateuszowi Majcherowi, Jakubowi Stojanowskiemu oraz Konradowi Mikłosiowi jeszcze sporo brakuje do uznanych poprzedników. Ci zawodnicy są dopiero na początku swojej żużlowej drogi i z pewnością z każdym pokonanym okrążeniem ich umiejętności będą wzrastać. Nie można jednak oczekiwać, by już w tym sezonie mieli znaczący wkład w zwycięstwa swojego macierzystego RzTŻ-u. Drugi Polak. Niestety, druga liga to nie tylko inkubator pomagający wejść w poważniejsze rozgrywki nieopierzonym jeszcze żużlowcom. Często trafiają tam zawodnicy, którzy zostali już zapomniani w środowisku i spokojnie chcą dociułać w najniższej klasie rozgrywkowej do sportowej emerytury. O ile lider krajowej formacji RzTŻ-u to stosunkowo młody i całkiem nieźle sobie radzący Hubert Łęgowik, to drugie miejsce dla Polaka - o ile nie zostanie zajęte przez Patryka Rolnickiego - przypadnie Dawidowi Stachyrze lub Karolowi Baranowi. Obaj ci zawodnicy lata świetności mają już zdecydowanie za sobą. Co więcej, ten pierwszy to poniekąd marketingowy strzał w kolano. Już w zeszłym sezonie mówiło się, iż miejsce w składzie zawdzięcza swemu ojcu - Januszowi, który pełnił w Rzeszowie funkcję trenera. Stachyra senior ustąpił miejsca Widerze, a jego syn został. Odejście Lamparta. W porównaniu z dwoma wcześniej wymienionymi dinozaurami rzeszowskiego speedwaya, Dawid Lampart wygląda niemal jak junior. Ponadto, gwarantuje spore zdobycze punktowe, co udowodnił ciekawymi przebłyskami w PGE Ekstralidze w sezonie 2018 oraz kilkoma dobrymi występami na jej zapleczu jako tegoroczny gość w Abramczyk Polonii Bydgoszcz. Lampart bardzo chciał znaleźć sobie klub poza drugą ligą, jednak poszukiwania pracodawcy spełzły na niczym. Być może lepiej przeprowadzone negocjacje sprawiłyby, że jeden z najlepszych wychowanków toru przy Hetmańskiej zostałby na kolejny rok w macierzy. Przemysław Półgęsek