Kluczowym momentem dla losów mistrzowskiego tytułu mógł być bieg jedenasty. Tobiasz Musielak przeprowadził atak na Brady'ego Kurtza, po którym rywal upadł. Wielu sędziów wykluczyłoby Kurtza, ale pani Turnbull zdecydowała inaczej. Wyeliminowała Polaka, wyniki biegu zaliczyła i w znaczący sposób wpłynęła na wynik. Po tej decyzji wylała się na nią wielka fala krytyki, głównie oczywiście ze strony żużlowców poszkodowanej drużyny. A przynajmniej w ich mniemaniu, poszkodowanej. - Okradli nas. Odebrać jej licencję w trybie natychmiastowym - napisał w mediach społecznościowych żużlowiec Sheffield Tigers, Adam Ellis. Być może jego wściekłość była podyktowana tym, że sam w tym meczu był dwukrotnie wykluczany. Pozostałe biegu wygrał, więc na pewno mógł zdobyć więcej niż sześć punktów. Zwłaszcza, że koledzy w większości stanęli na wysokości zadania. Była szansa odrobić stratę z Manchesteru. To jej koniec na wieżyczce? Pani Turnbull nie po raz pierwszy jest jednym z głównych bohaterów meczu. A jak wiemy, sędzia jest dobry, jeśli się o nim nie mówi. Być może władze ligi wyciągną wobec niej jakieś konsekwencje. Podobnie zrobiono w Polsce, kiedy to błędy popełniali Artur Kuśmierz czy Krzysztof Meyze. Obaj są w czołówce naszych arbitrów, a mimo tego i tak zostali zawieszeni na krótki czas. Tak więc tym bardziej może to grozić pani Turnbull. Z dziennikarskiego obowiązku dodajmy, że tytuł zdobyty w czwartkowy wieczór to pierwszy dla Belle Vue Aces od prawie 30 lat. Kiedy Asy zdobywały ostatni tytuł, na świecie nie było jeszcze wielu tegorocznych uczestników cyklu Grand Prix, na przykład Bartosza Zmarzlika, Daniela Bewleya, Roberta Lamberta, Jacka Holdera czy Andersa Thomsena. Było jednak blisko tego, by ostatecznie zostać pokonanym, bo w dwumeczu Sheffield Tigers zdobyli ledwie dwa punkty mniej. Czytaj także: Drugi raz tego nie zrobi. Ten sezon go wiele nauczył Witali go jak króla. Dostał telefon od mistrza świata