Ówczesny zawodnik Włókniarza Częstochowa nie zgadzał się z decyzją sędziego, który postanowił go wykluczyć z biegu. Pytał, czy arbiter jest naprawdę pewien winy Walaska, bo chwilę wcześniej miał podejmować inne decyzje w podobnych sytuacjach. Z biegiem czasu rozmowa stawała się coraz bardziej agresywna i wulgarna, a Walasek rzucał "mięsem" na prawo i lewo. Na koniec zagroził, że wejdzie na wieżyczkę i załatwi temat inaczej. Rzucił słuchawką i odszedł. Nagranie do dziś jest wielkim hitem internetu i choć Walasek nie popisał się wówczas pod względem kultury osobistej, to obecnie nikt mu tego nie zarzuca. W podcaście Jacka Dreczki sam zawodnik został o to zapytany. - Dumny z tego nie jestem, ale z drugiej strony rozumiem wybuchowych i impulsywnych żużlowców. Sam taki byłem. Niektóre sprawy narastają. Dziś uważam, że to jeden z lepszych sędziów - twierdzi Walasek. Tym samym widać, że po latach dojrzał i pewne rzeczy zrozumiał. Choć do dziś budzi kontrowersje, bo jest człowiekiem wybitnie szczerym, a tego obecny, poprawny do bólu świat bardzo nie lubi. Większość gwiazd wystrzega się mocnych słów, ale akurat Walasek nie za bardzo się tym przejmuje. Dwa lata temu mocno wypowiedział się na przykład w sprawie GKSŻ, kiedy to jego zdaniem został zmuszony do udziału w zawodach mimo kontuzji. Nie popuścił nawet trzykrotnemu mistrzowi świata Walasek oczywiście zatargi miał nie tylko z sędziami czy działaczami. Pamiętna jest jego sytuacja z Bydgoszczy z roku 2010, kiedy to starł się z Nickim Pedersenem. W wywiadzie "na gorąco" nazwał Duńczyka wprost: kawał szmaty. Nawiązywał oczywiście tutaj także do wcześniejszych zachowań torowych tego żużlowca. W meczu ze Stalą Gorzów, podczas którego Walasek udzielił tego wywiadu, został potraktowany przez Pedersena w typowy sposób. Chciał wyprzedzić rywala, ale ten widząc co się święci, po prostu wjechał w jego tor jazdy, kończąc walkę. Walasek zamknął gaz, bo co miał zrobić. Zapytany przez Jacka Dreczkę odpowiedział, że lata minęły, ale wciąż nie pała do Pedersena sympatią, bo sam duński zawodnik na to zapracował. Od zawsze jeździł ostro, często bez pardonu, regularnie powodując upadki swoje i innych, wielokrotnie też kontuzje. Fakty są jednak takie, że będący niemal w wieku Walaska duński mistrz jest dziś obecnie na dużo wyższym poziomie sportowym, bo gdy tylko jest zdrowy, prezentuje klasę światową. Walasek już zaś na PGE Ekstraligę raczej nie za bardzo się nadaje, co pokazał chociażby zeszły sezon. Zobacz również: Witali go jak króla. Dostał telefon od mistrza świata Rzucił się na niego z pięściami. Inni bili mu brawo