Falubaz Zielona Góra zyskał synów - legendy Niewątpliwie Sławomir Dudek pokazał Patrykowi żużel i zakorzenił w nim dyscyplinę. Na początku kariery syn musiał mierzyć się z legendą ojca. Starszy z klanu Dudków zasłużył na to miano, spędzając w Zielonej Górze czternaście lat. Głównie był on żużlowcem "drugiej linii", choć w karierze zdołał m.in. sięgnąć po brązowy medal Indywidualnych Mistrzostw Polski. Patryk przebił ojca w każdym aspekcie, przede wszystkim rozsławiając nazwisko na arenie międzynarodowej. Żużlowiec w 2013 roku sięgnął po mistrzostwo świata juniorów, by cztery lata później osiągnąć wicemistrzostwo świata. Do tego dochodzą złote medale w Drużynowym Pucharze Świata. Młodszy z klanu zgarnął także IMP. W PGE Ekstralidze Dudek to czołowy zawodnik. Nie dziwi zatem, że po spadku Falubazu inni dobijali się do niego drzwiami i oknami. Znaczni bogatszą karierę od swojego ojca ma także Piotr Protasiewicz. Tata Paweł pojeździł stosunkowo krótko, bo jedenaście sezonów, spędzając ten czas w Falubazie. W porównaniu do potomka jego dorobek jest jednak bardzo nikły. Ojciec raczej jednak nie zazdrości synowi, bo sam zrobił wszystko, by doprowadzić go na szczyt krajowego żużla. Krzysztof Kasprzak zrobił to, czego ojcu się nie udało Nieco inaczej ma się sprawa z klanem Kasprzaków. Ojciec Zenon to jedna z największych postaci Unii Leszno w historii klubu. W lidze był on liderem zespołu, wręcz jego motorem napędowym. W 1987 i 1988 roku Kasprzak-ojciec wykręcił średnią ponad 2,7 punktu na bieg! O takich wynikach syn Krzysztof może pomarzyć, szczególnie w ostatnich latach. Młodszy Kasprzak miewał świetne sezony, ale nadal daleko mu do dominacji ojca. A mimo tego to popularny "KejKej" jest numerem jeden w rodzinie. Takie miano dają mu sukcesy międzynarodowe - złoto IMŚJ (2005) i srebro w Grand Prix (2014). Ponadto syn posiada nieco lepszy dorobek w IMP oraz w DMP. Piotr Pawlicki liderem rodu Wielu powiedziałoby, że u Pawlickich młodszy Piotr już został najlepszym żużlowcem w rodzinie. Tata miał wprawdzie czas, kiedy stanowił o sile Unii Leszno, ale to syn zdecydowanie dłużej jeździ z presją lidera na barkach. Starszemu Piotrowi brakuje także osiągnięć indywidualnych i reprezentacyjnych. Na jego koncie są mniejsze sukcesy indywidualne (złoto MIMP, srebro w Złotym Kasku). Syn pokazał nazwisko światu, wygrywając IMŚJ, sięgając po złoto z reprezentacją Polski (juniorów i seniorów), a także rywalizując w Grand Prix i zdobywając IMP. 27-latek ma jeszcze wiele lat startów przed sobą, dlatego może wyśrubować wyniki. Co ciekawe, i tak w jego kontekście mówi się o sporym niedosycie. Jason Crump postawił poprzeczkę wyżej od ojca Z presją nazwiska startowali najwięksi. Gdy dziś słyszy się "Crump", od razu na myśl przychodzi Jason - trzykrotny triumfator cyklu Grand Prix, absolutna legenda czarnego sportu, która przez lata cieszyła oko kibiców w PGE Ekstralidze, stając się jednym z najskuteczniejszych zagranicznych zawodników w historii rozgrywek. Gdy jednak Jason zaczynał przygodę ze speedwayem, ludzie podziwiali Phila Crumpa. Mowa przecież o brązowym medaliście mistrzostw świata z Chorzowa. W tym samym roku na jego konto wpadło też złoto z reprezentacją Wielkiej Brytanii. Dominował on również w Australii, zdobywając liczne medale. Jason nie tylko jednak dorósł do klasy ojca, lecz ją przebił. Kolejny Crump, jeśli spróbuje żużla, ma poprzeczkę podniesioną do niebotycznie wysokich rozmiarów. W mniejszej skali swych ojców "pokonali" Martin Vaculik oraz Vaclav Milik, choc obaj nie mieli aż tak poważnego zadania jak Crump. Szczególnie Vaculik rozsławił nazwisko, od kilku lat znajdując się w ścisłej czołówce. Milik miał w Polsce przetarte szlaki, bo jego ojciec - też Vaclav, również startował w Polsce. Jeśli chodzi o Czechów, obaj nie zrobili wybitnej kariery, choć syn może jeszcze czymś zaskoczyć.