Andrzej Lebiediew to jeden z najlepszych łotewskich żużlowców w historii. W ostatnich latach na próżno szukać zawodników, którzy startowali na podobnym poziomie. Maksim Bogdanow zapowiadał się równie obiecująco, ale jego karierę przerwała poważna kontuzja. Teraz w ślady utalentowanych rodaków idzie Francis Gusts, najlepszy zawodnik zeszłorocznej 2. Ligi Żużlowej, ale do sukcesów na miarę Lebiediewa (np. starty w Grand Prix w roli rezerwowego, czy uczestnictwo w Indywidualnych Mistrzostwach Europy) jeszcze mu daleko. 29-letni Łotysz od wielu lat prezentuje równy, wysoki poziom. Nie może więc dziwić, że gdy był jeszcze nastolatkiem, w głowach polskich działaczy zrodził się pomysł by Lebiediew uzyskał polskie obywatelstwo i startował na pozycji juniora. Taką ofertę złożył mu jeden z polskich klubów, jednak żużlowiec nie zdradził, o który ośrodek dokładnie chodzi. Nawet grube miliony nie pomogłyby przekonać Lebiediewa! - Tak było - odpowiedział Lebiediew na sugestię, że jeden z klubów proponował mu przyjęcie polskiego obywatelstwa. - To było bardzo dawno temu, jeszcze za czasów juniora. Pytali mnie, czy nie chciałbym starać się o polskie obywatelstwo, ale ja w tych rozmowach w ogóle nie uczestniczyłem i nie byłem tym zainteresowany - wspomina Andrzej Lebiediew na łamach Tygodnika Żużlowego. - Władimir Rybników, można powiedzieć taki nasz żużlowy boss z Daugavpils, który był wtedy szefem Lokomotivu, przeciął od razu te rozmowy. I nie chciał się mnie pozbyć nawet za grube miliony. Naprawdę w grę wchodziła wielka kasa i była poważna rozmowa. Przyjeżdżali działacze, żeby mnie namówić na zmianę obywatelstwa. Dzisiaj nie chcę już mówić z jakiego klubu ekstraligowego, ale zainteresowani będą pamiętać, że takie spotkanie było - dodaje żużlowiec Cellfast Wilków Krosno. Co ciekawe, podstawy do uzyskania polskiego obywatelstwa Lebiediew ma, bo ma polskie korzenie. - Moja babcia ma trochę polskie korzenie. Mówiła po polsku i do tego jesteśmy katolikami. Zawsze, gdy przyjeżdżaliśmy do babci leciała TVP Polonia i jakieś materiały z Janem Pawłem II. To pamiętam dobrze. Msza zawsze była i babcia w domu przed telewizorem. Babcia pochodziła z Białorusi, zresztą ja praktycznie całą rodzinę mam z Białorusi, moja mama też stamtąd jest - zdradził łotewski żużlowiec w rozmowie z Tygodnikiem Żużlowym. Zobacz również: Uderzył w telewizję. Grozi mu kara! Polacy znów będą mieli problem? Już dostali zgłoszenie Fajdek rozgoryczony. Znów utarli mu nosa