Kiedyś było tak, że listy startowe zawodów międzynarodowych były publikowane 30 dni przed turniejem. Ta zasada została jednak zniesiona w okresie pandemii. Międzynarodowa Federacja Motocyklowa zabezpieczyła się w ten sposób przed sytuacjami, w której zawodnik zachorował na COVID i nie mógł wystąpić w zawodach. Dzięki późniejszej publikacji list, były one bardziej elastyczne. Pandemia jest już jednak w odwrocie i wydaje się, że na ten moment nie ma możliwości by w jakikolwiek sposób wpływała na ciągłość odbywania zawodów sportowych, w tym żużlowych. Do zasady powrotu nie ma, a to może być poważny problem, np. dla GKSŻ. - Już wiemy, że w jedną z sobót będzie na Łotwie w eliminacjach startował Antonio Lindbaeck. Na razie nie jest to problemem, bo możemy, np. przełożyć wcześniej mecz na niedzielę i mamy wszystko mniej więcej pod kontrolą - mówi Zbigniew Fiałkowski, wiceprzewodniczący GKSŻ. GKSŻ zabezpiecza się przed konsekwencjami działań FIM - Tak, jak powiedział Piotr (Szymański, przewodniczący GKSŻ - dop. red.), listy startowe zawodników jadących w zawodach FIM-owskich będą się pojawiać na 14 dni przed - wtedy może nam się narobić bałagan. Darek (Cieślak - dop. red.) poukładał wszystko, biorąc pod uwagę, gdzie, jakie zawody będą, więc teraz prawdopodobieństwo problemów jest bardzo małe, natomiast to może się zmienić, gdy pojawią się listy startowe - mówi Fiałkowski w rozmowie z Interią. Główna Komisja Sportu Żużlowego, nauczona doświadczeniami poprzedniego sezonu, zdecydowała się podjąć działania minimalizujące ryzyko wystąpienia problemów. - Po pierwsze wydłużyliśmy sezon, żeby to wszystko pomieścić. Poza tym, Piotr Szymański wynegocjował z FIM-em, Anglikami i Szwedami, że co drugi czwartek jest do naszej dyspozycji. Jeżeli w sobotę, czy w niedzielę jakiś mecz się nie odbędzie, możemy skorzystać z dodatkowego terminu - tłumaczy Zbigniew Fiałkowski dla Interii. Zapytaliśmy też działacza o to, czy jest szansa na powrót do wczesnego (z 30-dniowym wyprzedzeniem) publikowania list startowych. - To już pytanie do FIM-u. Federacja publikuje listy startowe na 14 dni przed zawodami, ale my też dowiadujemy się od prezesów, czy menadżerów, że może wystąpić taka okoliczność. Na dziś jest jeszcze o takie ostrzeżenia za wcześnie. Mamy pierwszą informację o Antonio Lindbaecku, czekamy na oficjalne pismo z poznańskiego klubu w tej sprawie - mówi Fiałkowski. FIM odpowiada – przywrócenie starego terminu trudne do wprowadzenia Zgodnie z sugestią wiceprzewodniczącego GKSŻ zapytaliśmy o sprawę dyrektora Komisji Wyścigów Torowych FIM, Armando Castagnę. Dlaczego zasada 30 dni nie powróciła? - Bardzo ważne jest zrozumienie, że stworzenie kalendarzy dla wyścigów torowych jest niesamowicie trudne. Złożenie zawodów FIM, FIM Europe, a później wszystkich rozgrywek ligowych w całość, to olbrzymi wysiłek i ciągłe zmiany spowodowane różnymi kwestiami. Każdego dnia tygodnia pracujemy nad kwestią terminów. W żużlu nie jest tak, jak w innych dyscyplinach. Są setki wydarzeń w każdym roku, które musimy brać pod uwagę, starając się to wszystko spiąć, unikając kolizji, które mogłyby być problemem dla różnych stron - odpowiedział Interii Armando Castagna. Szef Komisji Wyścigów Torowych wyraził jednak nadzieję, że uda się publikować listy startowe z wyprzedzeinem w przyszłości. - Mam nadzieję, że uda się coś w tym temacie zrobić, ale nie będzie to takie proste - podsumował dyrektor Komisji Wyścigów Torowych Międzynarodowej Federacji Motocyklowej. Zobacz również: Fajdek rozgoryczony. Znów utarli mu nosa Z zegarkiem w ręku. Sprawdzają nawet to! Kiedyś ogłaszali bankructwo. Teraz chcą wrócić na szczyt!