Andrzej Lebiediew miał w tym roku wiele wzlotów i upadków, z delikatną przewagą tych lepszych momentów. Łotysz fenomenalnie spisywał się w eWinner 1. Lidze i prowadził Cellfast Wilki do wielu spektakularnych zwycięstw. Zdecydowanie gorsze chwile w karierze 28-latka oglądaliśmy w cyklu Grand Prix. Zawodnik poruszył kibiców przede wszystkim swoim szczerym wyznaniu na łamach Interii po nieudanej rundzie we Wrocławiu, gdzie miał szansę nawet na półfinał, a skończyło się na ostatniej, szesnastej pozycji. Szkoda żużlowca zrobiło się wówczas nawet największym twardzielom. - Siedzę w tej pierwszej lidze, półamatorskiej, i wychodzi na to, że sam jestem półamatorem. Kiedy nie masz styczności z czołówką wychodzi tak, że masz delikatnie niedopasowany sprzęt i już jesteś 20 metrów z tyłu. Będę robił wszystko, żeby awansować, żeby moja drużyna, Wilki Krosno, awansowała do Ekstraligi i dała mi możliwość rozwoju, szansę jazdy w Ekstralidze - oznajmił wówczas Lebiediew, który z trudem powstrzymywał łzy. Kilka miesięcy później okazało się, że Łotysz jak zadeklarował, tak zrobił i wraz z podkarpackim ośrodkiem osiągnął największy sukces w historii klubu, czyt. awansował z nim do elity. Od kwietnia przyszłego roku będzie w końcu ścigał się on regularnie z topowymi zawodnikami ze świata. Poza przepustką do upragnionej PGE Ekstraligi, żużlowca czeka też niemała podwyżka i przy dobrych wiatrach stan jego konta spokojnie powinien powiększyć się o co najmniej milion złotych. Zasłużone wakacje gwiazdy u boku małżonki. Te zdjęcia robią wrażenie Pieniądze, pieniędzmi, ale ważny jest też odpoczynek. Andrzej Lebiediew doskonale zdaje sobie z tego sprawę i w ramach prezentu urodzinowego wraz z małżonką kilka dni temu wybrał się do słonecznej Hiszpanii. O ile na Instagramie żużlowca ciężko doszukać się zdjęć z wyjazdu, o tyle jego druga połówka niemal codziennie chwali się zarówno niesamowitymi widokami, jak i wieczorami spędzonymi wspólnie z mężem. - Hiszpania to moja miłość - napisała w najnowszym poście. Powiedzmy sobie szczerze, udając się w takie regiony, naprawdę trudno się nie zakochać. Czytaj także: Rzucił się na niego z pięściami. Inni bili mu brawo Witali go jak króla. Dostał telefon od mistrza świata