Jak poinformował klub z Częstochowy na łamach oficjalnej strony internetowej, tomografia komputerowa nie wykazała żadnych poważniejszych obrażeń. Amerykanin udział w groźnym karambolu okupił ogólnym potłuczeniem ciała i już wczoraj na własne życzenie opuścił szpital. Zawodnik zamierza jeszcze dziś pozostać w Polsce, by powrócić do sił. Upadek Hancocka miał miejsce w VIII gonitwie meczu między Włókniarzem Częstochowa a Unią Leszno. Leszczynianin Krzysztof Kasprzak jechał z przodu, lecz w pogoń za nim rzucił się Amerykanin. Zawodnicy sczepili się motocyklami i runęli na tor. Sędzia winnym uznał Hancocka. Żużlowiec przyjezdnych o własnych siłach wrócił do parkingu, zaś obcokrajowiec w składzie Włókniarza najpierw został uznany zdolnym do dalszej jazdy, by po kilku chwilach zostać odwiezionym do szpitala. Pod nieobecność lidera częstochowianie uznać musieli wyższość gości. Unia Leszno - lider ekstraligowej tabeli - zwyciężyła 55:38. Konrad Chudziński