Cel był jasny Po pierwszym w historii spadku do I ligi, w Toruniu szybko zaczęli snuć plany dotyczące przyszłości. Zespół miał błyskawicznie wygrać rozgrywki na zapleczu, a potem zbudować składy, który pozwoli na spokojne utrzymanie. Obie te rzeczy udało się zrealizować. I ligę Apator przeszedł jak burza, a sezon 2021 zakończył się dla niego bezpiecznym, szóstym miejscem. Początek sezonu wskazywał jednak, że może pojawić się szansa na coś więcej. Potem jednak torunianie zaczęli seryjnie przegrywać u siebie, a w ten sposób ligi zawojować się nie da. Lewandowski nadzieją na przyszłość PLUSY Krzysztof Lewandowski. 16-letni żużlowiec przebojem wdarł się do składu Apatora i wielokrotnie pokazał, że ma duży potencjał. Wygryzł bardziej doświadczonych od siebie, a w meczach ligowych wielokrotnie sprawiał problemy nawet seniorom. Potrafił zdobywać punkty na wyjazdach, a nie tylko u siebie. Pod koniec sezonu nieco przygasł, ale w jego wieku wahania formy są normą. W Toruniu będą mieć z niego dużo pociechy. Odbudowa Pawła Przedpełskiego. W końcu widzimy takiego Przedpełskiego, jakiego wielu chciało widzieć już dawno temu. 26-letni żużlowiec pokazuje, że nieprzypadkowo był w swoim czasie jednym z najlepszych juniorów w kraju. Awansował do Grand Prix, w lidze jechał bardzo dobrze i pojawił się w obrębie zainteresowania trenera kadry. Patrząc na jego wiek, wszystko przed nim. W żużlu każdy zawodnik przed 30-stką jest jeszcze względnie młody. Trafiony kandydat na U24. Robert Lambert spełnił swoje zadanie. 23-letni Brytyjczyk w wielu meczach był liderem Apatora. Typowano, że torunianie na tej pozycji będą mieć najlepszego zawodnika w lidze i w sumie tak się stało. Jedynym minusem Lamberta jest nieco chimeryczna jazda, bo potrafi wygrać bieg, by za chwilę zupełnie nie liczyć się w stawce. W większości spotkań jednak nie zawodził. Żupiński jak Bogdanowicz MINUSY Karol Żupiński. Konia z rzędem temu, który powie co jest powodem takiego spadku formy juniorów przychodzących do Torunia z zewnątrz. Katastrofę sportową zaliczył przecież Maksymilian Bogdanowicz, a teraz to samo stało się z Karolem Żupińskim. Ten chłopak absolutnie nie przypomina już utalentowanego zawodnika, o którym Tadeusz Zdunek mówił "największy talent w Polsce". Trudno powiedzieć, czy to kwestia presji, środowiska czy czegoś jeszcze. Raczej niewielkie są szanse na to, że Żupiński jeszcze się odbuduje. Znowu ich załatwił. Być może Apator mógł pokusić się o fazę play-off, gdyby nie... Chris Holder oczywiście. Australijczyk od wielu lat był na wylocie z Torunia, bo notorycznie zawodził, ale postanowiono dać mu kolejną szansę. To był błąd. Były mistrz świata jeździł słabo, a do tego sprawiał wrażenie zniechęconego. W końcu jednak w Toruniu poszli po rozum do głowy i za rok Holdera już nie będzie. Chrisa rzecz jasna, bo Jack zostaje. Tor, który wszyscy znają. Seria domowych porażek torunian nie wzięła się znikąd. Miejscowi są poniekąd ofiarą nowoczesnego i reprezentatywnego obiektu, na którym aż chce się organizować zawody rangi międzynarodowej. Stąd też w Toruniu często pojawiają się żużlowcy ligowych rywali Apatora i poznają tor coraz lepiej. To z kolei odbiera gospodarzom atut własnej nawierzchni, o czym w tym roku dobitnie się przekonali. Miedziński winny nie jest nigdy CYTAT SEZONU - Nie zgadzam się z decyzją sędziego. Wyszedłem przed Mateusza Świdnickiego, dojeżdżałem do bandy i zostałem przez niego zahaczony. Nie spowodowałem tego upadku. Sam się nie przewróciłem. Jestem troszkę poobijany, bo upadłem przy dość dużej prędkości - powiedział Adrian Miedziński dla sportowy-torun.pl po zajściu w Częstochowie, kiedy to kolejny raz brał udział w kolizji. Po decyzji sędziego kopnął śmietnik w parku maszyn. Mnóstwo wykluczeń tego żużlowca odebrało Apatorowi punkty, których później zabrakło. Miedzińskiego za rok jednak już w klubie nie będzie. W Toruniu, jak na wyjeździe LICZBA 3 - tyle meczów na własnym torze wygrał w tym sezonie Apator. Z tego ostatni przeciwko Stali Gorzów, która praktycznie nie miała kim jechać. To zdecydowanie za mało, jeśli myśli się o poważnym udziale w rozgrywkach PGE Ekstraligi. Apator miał szczęście, że byli słabsi od niego pod tym względem.