Iga Świątek może być niebywale zadowolona z tego, jak rozpoczęła 2025 rok. Już podczas United Cup, a więc pierwszego oficjalnego turnieju, do jakiego Polka przystąpiła po krótkiej przerwie, widać było rosnącą formę zawodniczki. Kluczowym momentem pierwszej części sezonu jest rzecz jasna Australian Open. Turniej na drugiej półkuli ziemi bardzo rzadko był dla Świątek udany. Tylko raz - w 2022 roku - osiągnęła tam niezły wynik. Wówczas doszła do półfinału imprezy. W innych przypadkach bardzo często odpadała już we wczesnej fazie zawodów. I tym razem można było się zastanawiać, jak Świątek poradzi sobie na australijskich kortach, ale chyba nawet najwięksi optymiści nie zakładali tak świetnej dyspozycji reprezentantki Polski. Druga rakieta świata wydaje się nie do zatrzymania, a z kolejnymi rywalkami rozprawia się błyskawicznie. Organizatorzy Australian Open nawiązali do upodobań Świątek. Wymowny szczegół we wpisie Jak na razie jedyną zawodniczką, która jakkolwiek potrafiła się przeciwstawić Świątek, była Katerina Siniakova. Reprezentantka Czech w pierwszej rundzie rywalizacji na Australian Open wygrała siedem gemów, ale przegrała w dwóch setach. Jak na razie żadna inna tenisistka, która mierzyła się z reprezentantką Polski nie zdołała ugrać tyle gemów w spotkaniu. O sile Świątek w ćwierćfinale przekonała się również Emma Navarro. Świątek szaleje w Australii. Aż tu nagle takie słowa, poszło o triumf w turnieju Reprezentantka Stanów Zjednoczonych szybko musiała rozstać się z marzeniami o sprawieniu niespodzianki i wyeliminowaniu wyżej sklasyfikowanej zawodniczki. Świątek ponownie dała popis kapitalnej gry i na korcie spędziła półtorej godziny. Polka wygrała 6:1, 6:2 i wyrównała swój najlepszy wynik w karierze na Australian Open i zameldowała się w półfinale imprezy. Szybkość, z jaką 23-latka rozprawia się z przeciwniczkami, nie umknęła uwadze organizatorów. Na oficjalnym profilu turnieju na platformie X pojawiło się zestawienie czasu, jaki na korcie spędziła Świątek. Trzy mecze skończyła w mniej lub niewiele ponad godzinę, a dwa w półtorej godziny. We wpisie dodano również wymowne zdanie: "Swiatek, swiftie for real", co można przetłumaczyć jako "Świątek jest naprawdę szybka". Ale to, co przykuwa uwagę, to styl w jakim napisano słowo "swiftie". Wyróżniono litery "swift", co jest ewidentnym nawiązaniem do prywatnych upodobań polskiej tenisistki. Świątek nie ukrywa swojej słabości do piosenek Taylor Swift. Fanki amerykańskiej piosenkarki nazywane są "swifties". Organizatorzy Australian Open zabawili się więc w przyjazny sposób słowem i "uśmiechnęli się" do półfinalistki tegorocznego turnieju.