FC Barcelona we wtorkowy wieczór miała jasny cel. Wygrać w Lizbonie i zapewnić sobie awans do 1/8 finału Ligi Mistrzów. Zadanie nie było łatwe, bo Benfica jest zawsze groźnym rywalem, zwłaszcza na własnym terenie, ale to podopieczni Hansiego Flicka byli faworytami. Rywalizacja znakomicie rozpoczęła się jednak dla gospodarzy, bo już w drugiej minucie na listę strzelców wpisał się Vangelis Pavlidis. Odpowiedź Barcy przyszła szybko. Dziesięć minut później Robert Lewandowski wykorzystał rzut karny. W kolejnych minutach wydarzyły się jednak rzeczy, które mocno zmroziły fanów Barcelony. Zwłaszcza tych z Polski. Najpierw w dwudziestej drugiej minucie Wojciech Szczęsny zderzył się trzydzieści metrów od bramki z Alejandro Balde i tym samym ułatwił zadanie Pavlidisovi, który trafił do pustej bramki, a następnie polski bramkarz sprokurował karnego. Lewandowski zapytany o Szczęsnego. Wymijająca odpowiedź W mediach społecznościowych pojawiło się wiele negatywnych komentarzy pod adresem Szczęsnego i kibice byli załamani występem golkipera. Choć były reprezentant Polski w drugiej połowie popisał się paroma świetnymi interwencjami i mimo wszystko dołożył cegiełkę do niewiarygodnego zwycięstwa Barcelony, jego dwie bardzo złe interwencje zostaną zapamiętane na długo i na pewno wpłyną na kolejne decyzje Flicka dotyczące obsady bramki. Po szalonej rywalizacji w Lizbonie przed kamerami Canal+Sport stanął Lewandowski. Tomasz Ćwiąkała nie mógł nie zapytać o sytuacje związane ze Szczęsnym i dziennikarz dopytywał, w jakim stanie psychicznym w przerwie był bramkarz i czy potrzebne było wsparcie. Odpowiedź napastnika była co najmniej wymijająca, bo zaczął mówić nieco na inny temat. "Nie, ja w przerwie powiedziałem, że musimy poszukać bramki na 3:2 i wówczas wrócimy do gry" - zaczął Lewandowski. Polak nie patyczkował się z przekazem do kolegów i wierzył, że mimo strat, mecz jest do wygrania. "Oczywiście, strzeliliśmy na 3:2, potem straciliśmy trochę nieszczęśliwie na 4:2, ale to jest piłka nożna. Wiedzieliśmy, że musimy szukać, że okazja wciąż jest. Widzieliśmy w ostatnich minutach, że Benfica opadła z sił i zdawaliśmy sobie sprawę, że może być to dla nas okazja. Choć mieli i swoją okazję na 5:4. To są takie rzeczy, w których nasze doświadczenie powinno brać górę i powinniśmy się lepiej ustawiać w obronie. Nie ukrywajmy, że ten mecz daje nam duży spokój w Lidze Mistrzów (...). Pod koniec sezonu będzie widać, że jeden, drugi, trzeci mecz więcej, będzie dużym obciążeniem" - podsumował Lewandowski.