Gawron jest pod wrażeniem mistrzostw w Bytomiu. - Narodowe Mistrzostwa Polski nigdy nie miały takiej wysokiej puli nagród. Sportowcy, którzy prowadzą zawodową karierę, grają w turniejach, w których mogą zdobyć punkty do rankingu ATP lub imprezy, w których są duże i atrakcyjne pule nagród. Dlatego te 700 tysięcy to niesamowity magnes, który przyciąga czołówkę. Ja swoje pierwsze mistrzostwa seniorów wygrałem w 2007 roku w Gliwicach. Pula nagród wtedy była nieporównywalnie mniejsza niż teraz. Ostatnie mistrzostwa wygrywałem w 2017 roku, też w Gliwicach, to wygrałem 12 tysięcy złotych. Do tego dostałem "dziką kartę" do Pekao Szczecin Open, największego polskiego challengera. A w ubiegłym roku NMP przeniosły się do Bytomia i pula nagród podskoczyła już do 200 tysięcy - powiedział Gawron. Tenisiści marzą o nagrodzie głównej Były tenisista pojawił się w Bytomiu tym razem w roli kibica. Miał okazję m.in. widzieć z bliska powrót na korty Marty Domachowskiej, która odpadła w pierwszej rundzie singla, a w kolejnych dniach rywalizowała w turnieju pocieszenia o 10 tys. zł dla zwyciężczyni. - Jak patrzę po uczestnikach, to widać w ich oczach, że każdy patrzy na auta, które są dla mistrzów w singlu, chciałby je wygrać. To trochę brutalne, ale nagrody nakręcają nas, jako zawodników. Każdy człowiek marzy o nowym mercedesie klasy A. To praktyczna nagroda, dla tenisistów, bo dużo podróżujemy. Pamiętam początki swojej kariery, często pojawiał się problem i zastanawialiśmy się, czyim samochodem pojedziemy, bo ten za dużo pali, ten za mały bagażnik, ten nie ma klimatyzacji, więc może pociągiem lepiej itp. - powiedział Gawron. - Biorąc pod uwagę pulę nagród i samochody dla złotych medalistów, to nie dziwi mnie taka mocna obsada w drabinkach. Trzeba pamiętać, że w międzynarodowym Tourze gra się praktycznie przez wszystkie 52 tygodnie w roku. Latem imprez jest więcej i łatwiej jest się dostać do turniejów wyższej rangi, więc zwykle zawodnicy wybierają inne turnieje niż mistrzostwa kraju. Dziś jest tak, jak widzimy. Są w drabinkach Kamil Majchrzak, Kacper Żuk, Michał Dembek, Magda Fręch, Kasia Kawa i inni, którzy na co dzień grają w Tourze. Rezygnują z tego, żeby zagrać w Bytomiu, chcą być medalistami, bo każdy o tym marzy. A tę motywację podkręcają oczywiście atrakcyjne nagrody - dodał. Chęć powrotu do tenisa - Zeszłoroczni mistrzowie Polski wrócili i bronią tytułów. Gdybym cofnął czas o kilka lat i był na ich miejscu, to nie zastanawiałbym się i też bym wrócił. Jest o co grać, po to gramy i pracujemy, żeby na końcu coś z tego mieć. Kiedy mamy okazję grać o fajne nagrody i w swoim kraju, to jest dodatkowa motywacja. Jak patrzę na Martę Domachowską, która zagrała tu po kilkuletniej przerwie, to chodzą po głowie myśli, żeby też wrócić. Mam pewne zdrowotne problemy, ale już umówiłem się z moim byłym partnerem i wybitnym polskim deblistą Mateuszem Kowalczykiem, że w przyszłym roku, jak wszystko dobrze pójdzie, zagramy tu o nasz wspólny tytuł, chyba po raz piąty czy szósty już - powiedział Gawron. Tenis to 25 lat mojego życia - Nie ukrywam, że tęsknię za tym, za podróżowaniem na turnieje, grą o punkty i atrakcyjne nagrody. Jak patrzę na swoją karierę, to nie mogę mam do siebie pretensji czy żali, że coś mogło być inaczej. Dziś moje życie obróciło się całkowicie i też jestem szczęśliwy w tym miejscu, w którym jestem, jako mąż i ojciec dwójki dzieci. Tenis to jednak ponad 25 lat mojego życia, więc kiedy będę o nim mówił i go oglądać, to w sercu będzie mi się robiło ciepło, a głos będzie drżał. Dlatego z Mateuszem, że od lutego 2022 roku zaczynamy okres przygotowawczy. Jesteśmy już umówieni, a ja zrobię wszystko, żeby być zdrowy. Wiem, że jest wielu młodszych i doświadczonych zawodników, ale w deblu wiele się może zadziać - dodał.