Gabriela Dabrowski to jedna z zagranicznych tenisistek, które mają także polskie korzenie. Reprezentująca na co dzień Kanadę zawodniczka w ubiegłym roku zachwycała na arenie międzynarodowej, w szczególności podczas XXXIII Letnich Igrzysk Olimpijskich, na których sięgnęła ostatecznie po brązowy medal w grze mieszanej. Sezon zakończyła triumfem w WTA Finals w Rijadzie i awansem na trzecie miejsce rankingu deblowego. Dopiero ostatniego dnia 2024 roku tenisistka ujawniła, że wszystkie te sukcesy odniosła, chociaż zmagała się z chorobą nowotworową. Rosjanka zmieniła barwy. I już jest pierwszy problem, potrzebuje specjalnej zgody Gaby Dabrowski opowiedziała o walce z nowotworem Teraz kanadyjska gwiazda udzieliła wywiadu CNN i opowiedziała o walce z nowotworem piersi. Sportsmenka wyjawiła, że właśnie ze względu na leczenie musiała opuścić ubiegłoroczny turniej Rolanda Garrosa. Co więcej, na dwa tygodnie przed rozpoczęciem sezonu na trawie Dabrowski była tak osłabiona, że nie mogła nawet podrzucić piłki do serwisu. Wkrótce potem dotarła do deblowego finału Wimbledonu, w którym ona i Erin Routliffe przegrały z Kateriną Siniakovą i Taylor Townsend. Mimo porażki Kanadyjka nie załamała się i dała z siebie wszystko na igrzyskach olimpijskich. Do kraju wróciła jako brązowa medalistka w grze mieszanej. Jak przyznała, nie osiągnęłaby tego sukcesu, gdyby nie zmiana perspektywy. 33-latka bowiem zdecydowała bawić się tenisem i czerpać radość z każdego dnia spędzonego na korcie. "Zauważyłam, że wyniki, które osiągnęłam w zeszłym roku, nie przyszły dlatego, że ich chciałam, ale dlatego, że cieszyłam się tym, co robiłam. (...) Szczerze mówiąc, chodziłam spać (w Paryżu - przyp. red.), myśląc o tym, jak przeżyję następny dzień. Co będę próbowała zjeść, miałam nadzieję, że dobrze się wyśpię, a jak nie, to jak sobie z tym poradzić? Rozbiłam wszystko na bardzo małe, osiągalne zwycięstwa. A później przyszedł dobry wynik" - przyznała. U Kanadyjki nowotwór zdiagnozowano stosunkowo wcześnie, co pozwoliło medykom na szybką reakcję i wdrożenie leczenia. Obyło się jednak bez chemioterapii. "Nie miałam przerzutów do węzłów chłonnych. Byłam w trybie: "Ok, to przerażające, ale jestem też super wdzięczna, że radzę sobie z tym w miarę szybko i wciąż jestem we wczesnym stadium". Chciałabym, żeby kobiety wiedziały, że nawet jeśli coś takiego, jak rak jest przerażające, to jeśli zostanie wcześnie wykryty, to mają 99 proc. szans na przeżycie" - podsumowała. Aryna Sabalenka zeszła z kortu i zaczęła mówić o Idze Świątek. Poszło w świat