Co prawda Szarapowa nigdy nie reprezentowała Stanów Zjednoczonych, ale wiele osób postrzega ją bardziej jako Amerykankę niż Rosjankę. Niespełna 28-letnia zawodniczka urodziła się w Niaganiu, ale już w 1994 roku przeniosła się z ojcem na Florydę, gdzie tenisowe szlify zdobywała w słynnej akademii Nicka Bollettieriego. Eksperci zwrócili na nią uwagę już wówczas, ale cały świat usłyszał o niej w 2004 roku, gry w efektownym stylu wygrała Wimbledon. W kolejnych latach - zawsze w parzystych - jeszcze czterokrotnie triumfowała w turniejach wielkoszlemowych. W 2006 roku po sukcesie w Londynie zwyciężyła w US Open, a dwa lata później w Australian Open. Najdłużej przyszło jej czekać na sukces we French Open. Przed laty samokrytycznie przyznała, że na kortach ziemnych porusza się niczym krowa na lodzie. To jednak właśnie w Paryżu, gdzie gra się na "mączce", była najlepsza dwukrotnie - w 2012 i 2014 roku. Przed nią każdą z imprez tej rangi co najmniej raz wygrało tylko dziewięć tenisistek w historii, a pięć w liczonej od 1968 roku Open Erze. Szarapowa może pochwalić się też dużą regularnością w odnoszeniu sukcesów. Od 2003 roku w każdym sezonie - wliczając też bieżący - wygrała co najmniej jeden turniej WTA. Dłuższą serią pochwalić się mogą tylko słynne przed laty Martina Navratoliva, Chris Evert i Steffi Graf. Łącznie wygrała 34 imprezy cyklu. Nie przeszkodziły jej w tym kontuzje. Najbardziej dał się jej we znaki bark, z powodu urazu którego straciła m.in. kilka miesięcy w 2009 i 2013 roku. Osoby opisujące występy na korcie mierzącej 1,88 m szczupłej zawodniczki wspominają zazwyczaj o dwóch charakterystycznych dla niej elementach - tendencji do meczów-dreszczowców i głośnym postękiwaniu. Szarapowa wielokrotnie wychodziła z dużych opresji i rozstrzygała na swoją korzyść spotkania - dla wielu obserwatorów - już przegrane. Rywalki z kolei nieraz wytrącała z równowagi odgłosami wydawanymi podczas gry. Podczas Wimbledonu w 2005 roku zmierzono, iż osiągnęły one w pewnym momencie rekordowe 101 decybeli. W Polsce wystąpi po raz drugi. Sześć lat temu - dzięki otrzymanej od organizatorów "dzikiej karcie" - brała udział w turnieju WTA w Warszawie. Dotarła wówczas do ćwierćfinału. Wielokrotnie udowodniła, że potrafi zadbać o karierę również poza kortem. Ma na koncie m.in. kolekcje ubrań, a dużym powodzeniem cieszy się jej firma produkująca cukierki "Sugarpova". By wypromować swoje słodycze, zapowiedziała nawet kilka lat temu, że rozważa zmianę nazwiska na takie samo jak nazwa wspomnianej marki. Zawodniczka, która w przeszłości łącznie przez 21 tygodni była liderką światowego rankingu, udziela się również charytatywnie. Cieszy się ona dużą popularnością i dba o to za sprawą dużej aktywności na portalach społecznościowych. Zainteresowanie wzbudzają nie tylko jej wyniki sportowe i działalność handlowa, ale też życie prywatne. Przez kilka lat była związana ze słoweńskim koszykarzem Sashą Vujacicem, a później jej partnerem był bułgarski tenisista Grigor Dmitrow. Ten ostatni był kiedyś powodem sporu Rosjanki z Sereną Williams. Amerykanka, która wcześniej spotykała się z tym zawodnikiem, wyrażała się o nim w późniejszych wywiadach niepochlebnie. Szarapowa nie pozostała wówczas dłużna. W ostatnim okresie dwie najlepsze obecnie tenisistki świata rywalizują już tylko na korcie. Niełatwe relacje druga rakieta świata miała też przez wiele lat z rodaczkami. Te podkreślały, że tej bliższa jest mentalność Amerykanów. Zarzucały jej również, że o występach w drużynie narodowej przypomina sobie tylko w kontekście spełnienia wymogów do startu w igrzyskach olimpijskich. W 2004 roku głośno było o jej konflikcie z Anastazją Myskiną. Ta druga narzekała na gwałtowne i hałaśliwe zachowanie ojca Szarapowej podczas jednej z ich konfrontacji. Później zapowiedziała, że nie zagra w Pucharze Federacji, jeśli młodsza rodaczka dołączy do składu. Obecnie Myskina jest kapitanem "Sbornej". Szarapowa wielokrotnie zmieniała zdanie na temat tego, jak długo zamierza kontynuować karierę. W 2008 roku, gdy wycofała się wówczas Belgijka Justine Henin, powiedziała dziennikarzom: "gdybym to ja w wieku 25 lat miała na koncie tyle tytułów wielkoszlemowych, to też bym to rzuciła". Cztery lata później - gdy sama miała tyle lat - inaczej już podchodziła do tego tematu. "Straciłam prawie rok przez kontuzję. Kilka tygodni temu obudziłam się i byłam szczęśliwa, że wróciłam na kort. Byłam rześka, pełna energii, miałam dobrą perspektywę. Gram już tak długo, ponieważ sport jest tym, co sprawia mi najwięcej przyjemności w życiu" - podkreśliła wówczas.