Magda Linette się nie zatrzymuje. Powrót Polki w drugim secie, gra dalej w Miami
Magda Linette w sobotni wieczór czasu polskiego grała mecz trzeciej rundy turnieju WTA 1000 w Miami przeciwko 19-letniej Czeszce Lindzie Fruhvirtovej. Obie panie spędziły na korcie prawie dwie godziny. Nasza południowa sąsiadka postawiła poznaniance solidny opór. Niżej notowana sportsmenka prowadziła już w pewnym momencie 3:1 w gemach, lecz Linette zdołała wrócić do gry. Kilkadziesiąt minut później podopieczna Agnieszki Radwańskiej cieszyła się już z awansu.

W pierwszych dwóch rundach Miami Open Magda Linette walczyła z Rosjankami. W środę pokonała Anastazję Pawluczenkową 7:6(3), 6:2, a w piątek Jekaterinę Aleksandrową 7:6(5), 6:2. Trzecią przeszkodą poznanianki na Florydzie była Czeszka Linda Fruhvirtova. W pierwszych minutach rywalizacji trudno było przeżywać ekscytację przebiegiem spotkania. W pierwszych gemach kibice nie oglądali nawet break pointów, a momentami wartymi uwagi były te z asem serwisowym naszej południowej sąsiadki na zakończenie piątego, a także wygraną przez naszą rodaczkę długą wymianą.
Linette musiała gasić pierwszy pożar w 6. gemie, gdy przegrywała 15:40 przy własnym serwisie. Imponowała jednak zejściami na nogach, bekhendami po przekątnej i odwagą w przejściu do ataku. Naciskała na rywalkę, co wywoływało jej błędy, jeden z forhendów zatrzymując się na siatce wywołał wynik 3:3. Mecz odbywał się na jednym z kortów zewnętrznych, więc było dość gwarno przez przechodzących kibiców, ale i ci siedzący na trybunach w pewnym momencie nie pomagali. Polka miała do nich małe zastrzeżenia, że biją brawo między 1. a 2. serwisem.
Magda Linette - Linda Fruhvirtova: Pierwszy set trwał aż 70 minut
Niebawem to Polka miała szanse na przełamanie. Pierwsze dwa break pointy się nie przydały, siatka nie chciała z nią "grać", ale za trzecim razem już wszystko poszło zgodnie z planem. Zrobiło się 4:3 dla 33-latki prowadzonej przez Marka Gellarda. Wydawało się, że cenę tego wysiłku może zapłacić bardzo szybko, bo w 8. gemie dwie pierwsze piłki wygrała Fruhvirtova, ale wypuściła to z rąk, przeszkodziła jej świetna gra w defensywie Linette.
Następnie Czeszka podtrzymała podanie, zrobiło się 5:4. Wtedy nasza rodaczka serwowała po wygranie seta, ale myliła się - był podwójny błąd serwisowy, pojawiła się siatka po kolejnym crossie bekhendowym. Niestety na tablicy wyników widniało już 5:5.
11. gem był trochę dłuższy, skończył się po 12 piłkach i nieudanym bekhendzie ze strony Czeszki. To była mała wojna na nerwy i energię, po ostatniej wymianie Linette natychmiast się posiliła, za chwilę bowiem po raz drugi podawała, by wygrać partię. Udało się to - za kluczowe można uznać dwie piłki od stanu 15:15. Najpierw zawodniczka wspierana w sztabie przez Agnieszkę Radwańską przetrwała serię crossów forhendowych z obu stron, a następnie posłała wygrywający serwis. Fruhvirtova jeszcze odpowiedziała jednym punktem, ale w kolejnym nie obroniła setbola, trafiając z forhendu w siatkę. Polka wyszła na upragnione prowadzenie w setach po 70 minutach rywalizacji.
Wielki powrót Polki w drugim secie. Jest zasłużony awans
Początek drugiej odsłony był spokojny, obie zawodniczki wygrały swoje podania do 15. W 3. gemie Linette złapała punkt zaczepienia, doprowadziła do równowagi. Mogła nawet uzyskać break pointa, ale mając oponentkę w głębokiej defensywie, posłała smecz w kierunku środkowym, a nie zewnętrznym, przez co 19-latka zdążyła skontrować. Nie pozwoliła na przełamanie. Niestety pojawiło się ono w kolejnym gemie na niekorzyść poznanianki, która co zaskakujące nie wygrała ani jednej piłki, zanotowała także podwójny błąd serwisowy.
Czeszka wyglądała na napędzoną, prowadziła 3:1 i 40:15, ale wtedy Polka zażegnała kryzys i odłamała się na 2:3, a następnie doprowadziła do remisu 3:3, by za chwilę przełamać rywalkę na 4:3. Przestało pachnieć trzecim setem, a zaczęło nadchodzącym zakończeniem meczu. Sprawdził się ostatecznie korzystniejszy scenariusz dla naszej rodaczki. Wygrała 6:4 i zameldowała się w kolejnej fazie turnieju. Na podopieczną Agnieszki Radwańskiej czeka Coco Gauff. Amerykanka wyeliminowała Greczynkę Marię Sakkari (6:2, 6:4).
Więcej na ten temat
Zobacz także
- Polecane
- Dziś w Interii
- Rekomendacje