We wtorkowy wieczór starsza z sióstr Williams miała trzysetową przeprawę z Rosjanką Anastazją Pawliuczenkową - 6:1, 3:6, 6:2. W każdym z czterech poprzednich występów w Rogers Cup utytułowana Amerykanka przegrywała pierwszy mecz. Pojedynek z Pawliuczenkową także był jej pierwszym meczem w Montrealu. Dotychczas bowiem uczestniczyła w tej imprezie w latach nieparzystych, a wówczas zawody u kobiet rozgrywane są w Toronto. - Jest 2014 rok. Nie mogę uwierzyć, że nigdy wcześniej tu nie byłam. Całe lato z niecierpliwością czekałam na przyjazd do Montrealu. Wreszcie, 20 lat po tym jak przeszłam na zawodowstwo, jestem tu! - podkreśliła 34-letnia tenisistka. W kolejnej rundzie 26. rakieta świata zmierzy się z Julią Putincewą. Zajmująca 164. miejsce w rankingu WTA zawodniczka z Kazachstanu do głównej drabinki trafiła z kwalifikacji, a w pierwszej rundzie niespodziewanie wyeliminowała rozstawioną z numerem 12. Włoszkę Flavię Pennettę. - Nigdy nikogo nie lekceważę. Julia przeszła eliminacje i pokonała Flavię, która ma świetny sezon - zastrzegła Williams, była liderka światowej listy. 34-letnia Amerykanka obecnie jest w cieniu swojej młodszej siostry Sereny, ale jej także nie brakuje sukcesów. Wygrała łącznie 45 turniejów WTA, w tym siedem wielkoszlemowych (pięciokrotnie triumfowała w Wimbledonie). Pewna występu w 1/8 finału turnieju w Montrealu jest już rozstawiona z numerem trzecim Agnieszka Radwańska, która w środowy wieczór pozna nazwisko rywalki w pojedynku o "ósemkę". Będzie nią Amerykanka Madison Keys lub Niemka polskiego pochodzenia Sabine Lisicki. Tego dnia w 1/8 finału debla zagra także Alicja Rosolska, wraz z Francuzką Caroline Garcią.