Klęska Aryny Sabalenki w Toronto. Zmora Białorusinki znów świętuje sukces
Tuż po godz. 22:00 czasu polskiego na korcie centralnym w Toronto pojawiły się Aryna Sabalenka i Amanda Anisimova. Białorusinka nie ma najlepszego bilansu w bezpośrednich starciach z Amerykanką, a w sobotni wieczór uległ on jeszcze pogorszeniu. W tym momencie wynosi on już 5-2 na korzyść zawodniczki ze Stanów Zjednoczonych. 22-latka wyeliminowała tenisistkę z Mińska, wygrywając 6:4, 6:2. Dzięki temu zameldowała się w półfinale turnieju rangi WTA 1000, gdzie zagra z Emmą Navarro.

Nie najlepiej układa się na ten moment powrót Aryny Sabalenki po kontuzji, która wykluczyła ją z tegorocznego Wimbledonu. Najpierw Białorusinka nie wykorzystała okazji na sukces w turnieju WTA 500 w Waszyngtonie. Dotarła tam do półfinału, gdzie sensacyjnie przegrała z Marie Bouzkovą. 26-latce towarzyszyło mnóstwo frustracji. Widać było na jej twarzy ogromne niezadowolenie z powodu słabej gry. Podczas WTA 1000 w Toronto miało być już lepiej, ale i tu zawodniczka z Mińska nie zdobędzie pierwszego tytułu od Australian Open.
Trzecia aktualnie rakieta świata rozpoczęła kanadyjskie zmagania od dwóch zwycięstw bez straty seta. Najpierw wyeliminowała Yue Yuan, a potem Katie Boulter. W ćwierćfinale przyszło jej się zmierzyć z tenisistką, z którą miała negatywny bilans bezpośrednich starć. Mowa o Amandzie Anisimovej, prowadzącej 4-2 w zestawieniu H2H. W ostatnich spotkaniach Sabalenka zdołała jednak w końcu znaleźć sposób na Amerykankę. Wygrała z nią dwukrotnie, w tym m.in. podczas tegorocznego Australian Open. Wydawało się zatem, że już zaczyna sobie coraz lepiej radzić w potyczkach z młodą zawodniczką ze Stanów Zjednoczonych. Podczas ich batalii o półfinał w Toronto wróciły jednak stare problemy Aryny.
Frustracja Aryny Sabalenki i kolejna niewykorzystana szansa. Porażka Białorusinki
Białorusinka zmarnowała w sumie pięć break pointów na starcie spotkania. Amanda na swoją okazję na przełamanie musiała poczekać dopiero do ósmego gema, ale wówczas Sabalenka oddaliła zagrożenie. Obie pilnowały własnych serwisów i taka sytuacja utrzymywała się aż do dziesiątej odsłony pierwszej partii. Wówczas Anisimova dostała setbola przy podaniu Aryny. 26-latka znalazła się pod ogromną presją. Dostała głęboką piłkę pod linię końcową i nie poradziła sobie z nią zupełnie. Po chwili wylała swoją frustrację uderzając rakietą o kort, ale wynik seta był dla niej bezlitosny. Amanda prowadziła 6:4.
Wydawało się, że drugi set zaczął się układać już lepiej dla Sabalenki. W trzecim gemie wywalczyła przełamanie, wyszła na 2:1. W następnych minutach straciła jednak to, co wypracowała sobie przed momentem. I na tym się nie skończyło. Anisimova grała bezwzględnie, czuła swoją szansę na triumf. A u Aryny znów wracały kłopoty z serwisem, mnożyły się podwójne błędy. W efekcie Amerykanka wygrała w sumie pięć gemów z rzędu i zamknęła mecz wynikiem 6:4, 6:2. W półfinale WTA 1000 w Toronto zagra z Emmą Navarro.
Sabalenka ma za to nad czym myśleć. Jej gra wyraźnie się nie układa, pojawia się przy tym sporo nerwów. Miała doskonałą szansę, by w najnowszym notowaniu rankingu WTA wrócić na pozycję wiceliderki. Potrzebowała do tego co najmniej finału, ale już wiemy, że Coco Gauff utrzyma pozycję numer 2 w poniedziałkowym zestawieniu. Kolejna okazja dla Białorusinki na wyprzedzenie Amerykanki pojawi się w Cincinnati.
Zobacz również:















