Tyle Polacy zarobili w Lillehammer. Fortuna przeszła im koło nosa
Kibice, którzy oczekiwali idealnych skoków od reprezentantów Polski już podczas inauguracji sezonu w Lillehammer, muszą czuć się zawiedzeni. Podopieczni Thomasa Thurnbichlera bowiem nie spisali się najlepiej na skoczni Lysgaardsbakken, o czym świadczą także ich miejsca na liście płac. Najwięcej w Skandynawii zarobił co prawda Paweł Wąsek, jednak patrząc na stan konta Piusa Paschke, Polak musi czuć ogromny niedosyt.
Z pewnością nie tak reprezentanci Polski wyobrażali sobie inaugurację 46. edycji Pucharu Świata w skokach narciarskich mężczyzn. Po niezbyt udanej minionej zimie “Biało-Czerwoni" wraz z członkami sztabu szkoleniowego sporo czasu spędzili na analizie swoich błędów. Wszystko po to aby dopilnować, by nie powtórzyły się one w przyszłości. Niestety, w Lillehammer podopieczni Thomasa Thurnbichlera nie spisali się najlepiej. Jak można było się spodziewać do sezonie letnim, liderem kadry został Paweł Wąsek, który w sobotnim konkursie zajął 14. miejsce. W niedzielę jednak nie wyglądało to już tak dobrze, a 25-latek rywalizację zakończył na 23. miejscu.
Lista płac skoczków ujawniona. Polacy daleko w tyle, Pius Paschke ma powód do radości
Po słabych wynikach "Polskich Orłów" w poszczególnych konkursach nie można było oczekiwać, że ze Skandynawii panowie wyjadą z imponującymi czekami. Za zajęcie 28. miejsca w niedzielnej rywalizacji na konto Kamila Stocha trafiło 600 franków szwajcarskich, a więc około 2,8 tys. złotych. Nieco więcej zarobił Dawid Kubacki. 34-latek za uplasowanie się na miejscu 26. w sobotnich zawodach zainkasował 800 franków szwajcarskich (około 3,7 tys. złotych).
Znacznie wyżej na liście płac znajduje się Aleksander Zniszczoł. 30-latek za występy w konkursie drużyn mieszanych i dwóch konkursach indywidualnych zarobił łącznie 2750 franków szwajcarskich, a więc nieco ponad 12,8 tys. złotych. Liderem wśród "Biało-Czerwonych" jest oczywiście Paweł Wąsek, który w ten weekend zainkasował 3850 franków szwajcarskich (ponad 17,9 tys. złotych).
Zarobki podopiecznych Thomasa Thurnbichlera w Lillehammer są jedynie małym procentem tego, co panowie mogliby zarobić, gdyby byli w tak imponującej formie, jak np. Pius Paschke. 34-latek podczas weekendu inauguracji Pucharu Świata zarobił łącznie aż 30,5 tys. franków szwajcarskich, a więc ponad 142 tys. złotych.
Na powiększenie swoich zarobków "Biało-Czerwoni" będą mieli szansę już w przyszły weekend. Wówczas Puchar Świata zawita do fińskiej Ruki, gdzie odbędą się dwa konkursy indywidualne. Tydzień później zawodnicy walczyć będą o punkty do klasyfikacji generalnej cyklu na skoczni im. Adama Małysza w Wiśle.