Niektórzy wciąż zastanawiają się, czy Kubacki wytrzyma presję przed finałowym skokiem i nerwowo obgryzają paznokcie. Pora zdać sobie sprawę, że jeśli ktoś sięga po tytuł indywidualnego mistrza świata i wygrywa Turniej Czterech Skoczni, to nerwy musi mieć ze stali. Polak od miesięcy prezentuje równą, bardzo wysoką formę, a od kilku tygodni jest wręcz w wyśmienitej dyspozycji. Nasz Orzeł nie schodzi z podium od ośmiu konkursów, od soboty stając się samodzielnym liderem wśród polskich skoczków pod względem passy stawania na podium. W niedzielę oglądaliśmy fantastyczny konkurs, a w finale Kubacki miał godnego rywala w osobie Ryoyu Kobayashiego. W obu seriach Japończyk lądował dalej od Polaka łącznie o 4,5 m, ale w drugiej rundzie miał dużo bardziej korzystne podmuchy pod narty, w wyniku czego przegrał z naszym zawodnikiem o zaledwie 0,3 pkt. "Mamy to! Dawid Kubacki znów triumfatorem konkursu w Titisee-Neustadt. Nasz skoczek wygrywa drugi raz z rzędu, śrubuje też swoją serię zawodów na podium. To już ósme podium z rzędu. Ale fantastyczny weekend!" - napisał na swoim oficjalnym koncie na Facebooku Adam Małysz. "Orzeł z Wisły" ogromnie przeżywa występy naszych następców i autentycznie potrafi się cieszyć ich sukcesami. W klasyfikacji generalnej Titisee-Neustadt 5 Kubacki był o włos, aby zająć pierwsze miejsce. Ostatecznie, po zsumowaniu punktów z pięciu skoków, przegrał z Kobayashim o zaledwie 5,4 pkt. Art