Nasi skoczkowie wiele razy podkreślali, że atmosfera w drużynie nie jest idealna. Tłumaczyli to tym, że tę robią wyniki, a jednak ich brakowało. Co za tym idzie, nie było zbyt wiele uśmiechu twarzy zawodników. W Zakopanem można było zobaczyć, że ta drużyna znowu żyje. Nasi skoczkowie mieli na twarzach zdecydowanie więcej uśmiechu, ale też było widać to, że się wspierają. Koszmarne dni polskiego skoczka. Thomas Thurnbichler zaskoczył Coraz lepsza atmosfera w kadrze polskich skoczków. Drużyna znowu żyje W dużej mierze przyczyniły się do tego wyniki Pawła Wąska. Inni kadrowicze, widząc, co robi 25-latek, od razu zaczęli łapać wiatr w żagle, ale przede wszystkim nabierali przekonania, że oni też mogą. - Nam brakuje niewiele do najlepszych. Nie umniejszam nic Pawłowi, ale skoro on jest w stanie walczyć na tym najwyższym poziomie, to reszta grupy też to potrafi. Trzeba tylko znaleźć odpowiedni klucz - mówił Kamil Stoch, który chodził w Zakopanem uśmiechnięty od ucha do ucha. Kilkadziesiąt minut przy niedzielnym śniadaniu rozmawiał z naszym wielkim mistrzem Apoloniusz Tajner, były prezes Polskiego Związku Narciarskiego, który zauważył w jego oczach dużą radość. - Mamy się z czego cieszyć, bo Paweł skacze naprawdę bardzo dobrze, więc atmosfera też jest coraz lepsza. On pokazuje, ze kiedy złapie się stabilizację, to można się znaleźć w tym miejscu. To buduje całą drużynę - przyznał Dawid Kubacki. W tym momencie 25-latek staje się "drogowskazem" dla naszej kadry. Z Zakopanego - Tomasz Kalemba, Interia Sport