Ostry głos z PZN. Zrównał Polaków z ziemią i zapowiedział zdecydowane ruchy
Reprezentacja Polski w skokach narciarskich na wszystkich szczeblach przeżywa kryzys. Jedynym promykiem nadziei był Paweł Wąsek, który faktycznie potrafił pokazywać świetne próby. Niestety najmłodszy z naszych skoczków podczas piątkowego skakania w Willingen miał spore problemy, a to przełożyło się na fatalny wynik drużyny mieszanej. Nasza kadra nie weszła bowiem do drugiej serii. - Jedna wielka kompromitacja - grzmi Rafał Kot w rozmowie z "WP SportoweFakty".

Po poprzednim sezonie Pucharu Świata w skokach narciarskich wydawało się, że gorzej już być nie może i gdy spojrzymy na pozytywy, które pojawiają się w tym sezonie, faktycznie trudno stwierdzić, że sytuacja jest gorsza. Patrząc bowiem na skoki, które oddaje Paweł Wąsek można naprawdę się uśmiechnąć, a nawet wrócić trochę w czasie do momentów, gdy na skoczniach całego świata brylował Kamil Stoch. Nie bez powodu bowiem najmłodszego z naszych skoczków określa się mianem "Baby Stocha".
Poza Wąskiem jednak jest bardzo niewiele dobrych momentów, z których fani mogliby się realnie cieszyć. To przekłada się na klasyfikację generalną Pucharu Świata. Tam bowiem jedynie Wąska znajdziemy w czołowej dwudziestce. Na 22. miejscu plasuje się Aleksander Zniszczoł, a starszyzna, a więc Piotr Żyła, Dawid Kubacki i wspomniany Kamil Stoch nie łapie się nawet do czołowej trzydziestki, co na dziś oznaczałoby ich brak w konkursie kończącym sezon w Planicy.
"Jedna wielka kompromitacja". Bezlitosny Rafał Kot
Kulminacją kryzysu, jaki niewątpliwie dotyka nasze skoki, był konkurs drużyn mieszanych w Willingen. Biało-Czerwoni wystąpili w składzie: Pola Bełtowska, Aleksander Zniszczoł, Anna Twardosz oraz oczywiście Paweł Wąsek. Te zawody były wybitnie nieudane dla naszej kadry. Polska czwórka zakończyła je bowiem na... dziewiątym miejscu. Jakby tego było mało, w drugiej serii skakała reprezentacja Słowenii, której... zaliczono trzy próby z pierwszej serii, bo Timi Zajc został zdyskwalifikowany.
Nie brakowało mocnych określeń w kontekście występu naszej kadry. Bardzo ostre słowa padły z ust Rafała Kota. - Ten występ to jedna wielka kompromitacja. Nie mogę powiedzieć, że jestem wzburzony albo nazbyt poruszony, bo nie miałem wielkich oczekiwań. Z drugiej strony byłem pewny, że spokojnie znajdziemy się w gronie najlepszych ośmiu drużyn. Nie pomogła nawet dyskwalifikacja Zajca. Poziom konkursu nie był wysoki. Jesteśmy sami sobie winni. Po tym występie nie można powiedzieć niczego pozytywnego o naszej reprezentacji. Nie umiem znaleźć nawet jednego powodu do optymizmu - ocenił bezlitośnie w rozmowie "WP SportoweFakty".
- Boli mnie styl dziewcząt. To był poziom juniorski, Orlen Cupu. Ręce z tyłu, zero dynamiki... Jest źle. Ciekawe, co na ten temat powie trener pań, Stefan Hula. Na wypowiedź Thomasa Thurnbichlera również czekam z niecierpliwością. Teraz szaleje grypa. Myślałem, że może wirus dopadł także naszą kadrę. W wywiadzie Paweł jednak nie wspomniał nic na ten temat. Mam nadzieję, że to był tylko wypadek przy pracy, bo mistrzostwa świata zbliżają się wielkimi krokami - dodał.
Co ciekawe, członek zarządu Polskiego Związku Narciarskiego zapowiada także, że jeśli konkursy indywidualne nie przyniosą poprawy, to można spodziewać się zdecydowanych działań. - Nie będę wyprzedzał faktów, ale mamy pewien pomysł, w jaki sposób należy zareagować, jeśli konkursy indywidualne nie przyniosą żadnej poprawy - podsumował. Zarówno w sobotę, jak i niedzielę kwalifikacje do konkursu rozpoczną się o 14:30. Same zawody około półtorej godziny później. Relacje na żywo na Sport.Interia.pl.
Więcej na ten temat
Zobacz także
- Polecane
- Dziś w Interii
- Rekomendacje