Na papierze Wieczysta to drużyna, która spokojnie poradziłaby sobie w pierwszej lidze, do której chce w tym sezonie awansować, a być może nawet w Ekstraklasie. Za obronę dostępu do bramki odpowiadają byli reprezentanci Polski - Michał Pazdan, Rafał Pietrzak czy Jacek Góralski. Do tego solidny Konrad Kasolik i młodzież, która ma uczyć się przy wspomnianych kadrowiczach - bramkarz Antoni Mikułko i obrońca Bartosz Brzek (obaj rocznik 2005). Siłą Wieczystej ma być przede wszystkim ofensywa złożona z obcokrajowców. Jest ich w krakowskim klubie aż dziewięciu. Przed sezonem sprowadzono czterech Hiszpanów, w tym trzech dość anonimowych (Chuma, Dani Sandoval i Manuel Torres) i znanego w Polsce Joana Romana Goku oraz urodzonego w Portugalii Lisandro Semedo. Zimą sięgnięto po potencjalne gwiazdy - Rafaela Lopesa (Cracovia, Legia, lider strzelców ligi cypryjskiej), Jakuba Peska (dwukrotny mistrz Czech), Petara Brleka (były zawodnik Wisły Kraków) i Dijana Vukojevicia (król strzelców drugiej ligi szwedzkiej). To miało zagwarantować, że Wieczysta będzie jechała po rywalach jak walec. Tymczasem już w Łodzi miała ogromne problemy. To młodzież rezerw ŁKS przez niemal godzinę była lepsza, ale zabrakło gola. - To była słaba pierwsza połowa i momentami nie poznawałem swojej drużyny. Nie wiem do końca, z czego się to wzięło. Być może to był pierwszy mecz mistrzowski po dłuższej przerwie i potrzebowaliśmy więcej czasu niż zwykle, by wejść w rytm - tłumaczył Peszko. - W pierwszej połowie było naprawdę dużo niedokładności, bardzo dużo strat i przegranych pojedynków. Coś, co się nam wcześniej rzadko zdarzało, ale wygrać 2:0 po średnim graniu to też chwała dla mojej drużyny. W końcu Wieczystej udało się wepchnąć piłkę do siatki w 66. minucie. Minimalne prowadzenie utrzymywało się prawie do końca meczu. Na dodatek ŁKS miał świetną okazję, by wyrównać - rzut wolny z 17 metrów na wprost bramki. Sławomir Peszko: Rywalizacja o dwudziestkę jest ogromna - To była rzeczywiście doskonała sytuacja. Chociaż w mojej ocenie było za blisko, by uderzyć nad murem. Zawodnik ŁKS chciał sprytnie kopnąć pod murem, ale nakazałem zawodnikom, żeby nie podskoczyli. Przyznaje, że rywale naprawdę byli groźni. Stałe fragmenty, dużo biegali, trochę się kotłowało, ale skończyliśmy na zero z tyłu - podkreśla Peszko. Wieczysta ostatecznie wygrała 2:0, a w drużynie zadebiutowali wspomniani Pesek, Lopes i Brlek. Czech mógł nawet strzelić dwa gole. Z zagranicznych zawodników do Łodzi nie przyjechali jednak ani Vukojević, ani Sandoval. - Nie zmieścili siew kadrze meczowej. W Krakowie zostało siedmiu zawodników. Część miała trening, a część zagrała w drugim zespole. Rywalizacja o dwudziestkę jest ogromna - przyznaje trener Peszko. Piłkarze Wieczystej w trakcie zimowych przygotowań dwa razy byli na zagranicznym zgrupowaniu. Z Turcji wrócili niespełna dziesięć dni przed meczem z ŁKS II. Tu powitał ich chłód i temperatura na granicy zera stopni Celsjusza. - Myślę, że to nie miało wpływu i się już przestawili. Po prostu za bardzo chcieli, a jak się bardzo chce, to często się popełnia głupie błędy - dodał Peszko. - Wydaje mi się, że to raczej ta długa przerwa od listopada, w trakcie której nie graliśmy meczów o punkty, miała na nich wpływ. Sparingi to trochę inne podejście, mało presji, zero stresu, a w lidze jest już inaczej.