O tym, że sytuacja jest mocno skomplikowana, Thomas Thurnbichler dał już do zrozumienia w rozmowie z Natalią Żaczek z "Przeglądu Sportowego". Austriak przyznał w niej: - Wszyscy zawodnicy chcieliby skorzystać z treningu. Problem jednak jest taki, że pomimo tego, że w Polsce jest prawdziwa zima, skocznie wciąż nie są gotowe. Mogliśmy jedynie skakać na 70-metrowym obiekcie w Zakopanem. Nie chcę nawet tego komentować. Austriak był mocno zdenerwowany tym faktem. Po powrocie do Polski z pewnością nastrój mu się nie poprawił. Interia Sport sprawdziła wszystkie skocznie, na jakich Polacy mogliby trenować i na wszystkich - jak na złość - jest problem techniczny. Jakby się przeciwko naszej kadrze zebrały wszystkie złe siły. Kamil Stoch stanowczo o fatalnym starcie sezonu. Zabrał głos ws. sztabu szkoleniowego Zima zaskoczyła Polaków. Skoczkowie nie mają gdzie trenować - Akurat teraz są nam te skocznie bardzo potrzebne, a tu takie problemy - martwił się Adam Małysz, prezes Polskiego Związku Narciarskiego, w rozmowie z Interia Sport. - Została nam tylko "70" w Zakopanem. Wszyscy obiecują, a potem jest tak, jak zwykle. Trochę jak z drogowcami, o których się mówi, że zima ich zaskoczyła. Zawsze po sezonie siadamy i rozmawiamy o tym, że w kolejnym powinno być inaczej, a potem, jak zwykle jest duży problem i skoczni nie ma gotowych wtedy, kiedy chcemy - dodał sternik związku. Najszybciej do dyspozycji naszych skoczków może zostać oddana normalna skocznia w Zakopanem. Choć stolica polskich Tatr zasypana jest śniegiem, to jednak nieczynna dla skoczków jest Wielka Krokiew. I tak pozostanie do połowy miesiąca. Na obiekcie im. Stanisława Marusarza w końcu wymieniono koło w kolejce linowej, która wywozi zawodników na górę skoczni. COS w Zakopanem czekał rok na to, aż przyślą je Francuzi, którzy są producentem kolejki. Już ubiegłej zimy skocznia z tego powodu nie działała. W końcu postanowiono zespawać zepsuty element. I tak sytuacja trwała do teraz. W kompleksie Średniej Krokwi w tym momencie gotowa do użytku jest "siedemdziesiątka". - Do ostatnich dni listopada na prośbę sztabu szkoleniowego PZN skocznie były utrzymywane hybrydowo. Tory najazdowe były lodowe, ale skoczkowie lądowali na igelicie. Bodajże 19 listopada było ostatnie zgrupowanie. Od 21 listopada miała wejść firma, układająca siatki, a 22 listopada zaczął padać śnieg. Dzisiaj mamy sytuację, że gotowa jest "70", a "105" powinna być gotowa w środę. Musimy ze skoczni ściągnąć śnieg, potem założyć siatki i znowu pokryć zeskok śniegiem - tłumaczył dyrektor zakopiańskiego COS. Szczyrk zmaga się z awarią, w Wiśle kończy się remont Wciąż nieczynna jest normalna skocznia w Szczyrku, na której w styczniu zadebiutuje Puchar Świata. - Do dzisiaj mają być mrozy, więc naśnieżamy skocznie w Szczyrku. Chcemy wyprodukować, jak najwięcej śniegu, żeby mieć zabezpieczenie przed Pucharem Świata. Zaraz potem zaczniemy przygotowywać skocznię - powiedział Tomasz Laszczak, dyrektor Centralnego Ośrodka Sportu w Szczyrku, w rozmowie z Interia Sport. Niestety na skoczni pojawił się inny problem. Nie działają tak, jak powinny tory lodowe, a zatem z użytkowania wyłączony jest rozbieg. Skocznia im. Adama Małysza w Wiśle-Malince od wielu miesięcy jest remontowana. Ona na szczęście jest już prawie gotowa. Reszta prac będzie wykonywana po zimie. Na obiekcie, który otworzy PolSKI Turniej (12-21 stycznia 2024 roku) trzeba było ściągnąć śnieg i założyć siatki. - Idzie to wszystko w dobrym kierunku i jest szansa, że pod koniec tygodnia będzie gotowa - przyznał dyrektor szczyrkowskiego COS. To będzie zupełnie inna skocznia w Wiśle. - Będzie się na niej niżej leciało, bo jest inny kąt na progu, a zeskok jest podniesiony. To będzie jeszcze trudniejsza skocznia, niż była - zauważył patron tego obiektu. Paweł Wąsek ofiarą nowych przepisów FIS. Nie miał prawa wystartować