Początek sezonu Pucharu Świata 2023/24 to prawdziwy koszmar dla polskich skoków narciarskich. Po czterech konkursach w fińskiej Ruce (gmina Kuusamo) i norweskim Lillehammer żaden z "Orłów" nie był na wyższej pozycji niż 21. Dawid Kubacki i Piotr Żyła są najjaśniejszymi punktami kadry, ale nie stać ich w tym momencie na walkę choćby w drugiej dziesiątce, co wiele mówi o obecnym poziomie naszych rodaków. Również Kamil Stoch jest wyraźnie pogubiony. Zapunktował jedynie w minioną sobotę (28. lokata dająca 3 "oczka"). Dwukrotnie nie wszedł do rundy finałowej, a raz w ogóle nie zakwalifikował się do zawodów. Jak przyznaje, jego problemem jest pozycja najazdowa. Jeśli uda się poprawić drobne elementy, wyniki mogą być znacznie lepsze. Po zakończeniu weekendu z Lillehammer opowiedział o swoich odczuciach w rozmowie z portalem Skijumping.pl. Jak przyznał, środowy trening na Lysgårdsbakken poszedł mu dobrze, ale wszystko pogorszyło się w piątek na oficjalnych treningach, gdy postanowił zmienić jeszcze kilka rzeczy w technice skoku. Do tego doszła świadomość rywalizacji z innymi zawodnikami. Przyznał, że teraz potrzebuje ciągłości oddawania prób z tym samym pomysłem przed progiem. Kamil Stoch: "Nie przypuszczałbym, że będzie tak trudno" W każdym z wywiadów od Stocha bije doświadczenie. 36-latek nie załamuje się swoją sytuacją. Oczywiście jest realistą, ale jak sam przyznaje, przechodził w swojej karierze już przez kilka kryzysów. - Po części wiedziałem, że dla mnie to nie będzie łatwy początek sezonu, zwłaszcza po listopadowym zgrupowaniu w Lillehammer, natomiast w życiu nie przypuszczałbym, że będzie to aż tak trudne. Nie jestem jednak po raz pierwszy w takiej sytuacji, wielokrotnie to przerabiałem. Trochę szkoda, bo miałem nadzieję, że uda mi się już tego uniknąć, ale taki jest sport i uroki tego, co robimy - zaznaczył. Część ekspertów i kibiców była zdania, że pomysły Stocha i trenera Thomasa Thurnbichlera w kwestiach technicznych są całkiem inne. Trzykrotny mistrz olimpijski rozwiał jednak wątpliwości - uważa, że sztab szkoleniowy prowadzi go w dobrym kierunku, a on sam nie potrafi się jeszcze do tego dostosować.