Paweł Wąsek nieźle się zdziwił na górze skoczni w Lillehammer, kiedy po wyjściu z toalety przed skokiem w pierwszej serii zorientował się, że zniknęła jego torba z butami. Nasz zawodnik wszczął alarm i zawiadomił startera konkursu. Okazało się, że ktoś z organizatorów wysłał torbę z jego butami na dół skoczni. Te nie zdążyły wrócić na czas i tym samym Wąsek nie wystartował. Dlaczego, skoro w przeszłości zdarzało się tak, że zawodników, którzy mieli problemy ze sprzętem, przesuwano w kolejności na starcie? Kuriozalna sytuacja w Lillehammer. Wąsek ujawnia kulisy. "Nikt nie chciał mi pomóc" Skoki narciarskie. Paweł Wąsek nie miał prawa wystąpić w konkursie. Tak mówią nowe przepisy FIS Jak się okazuje, FIS dokonała zmian w Pucharze Świata. Wszystko po to, by uniknąć ewentualnych manipulacji. - Od tego sezonu są bardzo sztywne przepisy, jeśli chodzi o Puchar Świata. Kierownicy startu, ale też jury ma odgórnie narzucone, co powinno robić w sytuacji losowej. Cokolwiek będzie się działo ze sprzętem, to wówczas zawodnik nie może zostać dopuszczony do startu. Do tej pory, jeśli skoczek miał jakiś problem i rozwiązał go przed startem ostatniego zawodnika w konkursie, to mógł zasiąść na belce startowej. Ten przepis wciąż obowiązuje w zawodach FIS Cup i Pucharze Kontynentalnym - powiedziała Faustyna Malik, delegat techniczny Międzynarodowej Federacji Narciarskiej (FIS) i przewodnicząca wydziału sędziowskiego w Polskim Związku Narciarskim (PZN), w rozmowie z Interia Sport. Wąsek ma nadzieję, że sytuacja, która mu się przytrafiła, zainspiruje władze FIS do wprowadzenia zmian w przepisach. Tak, by były one bardziej ludzkie. - Mam nadzieję, że ta sytuacja pokaże FIS, żeby jednak te przepisy zmienić. Że jeżeli dzieją się rzeczy, które nie są zależne od nas, żeby była możliwość jeszcze gdzieś tam potem oddania skoku na końcu serii, czy coś w tym stylu - powiedział Wąsek w rozmowie z Eurosportem. Trwa koszmar polskich skoczków. Katastrofa wisiała w powietrzu