Problemy Kamila Stocha w Wiśle. Wyznał, z czym się mierzył. "Powiem to szczerze"
Dla Kamila Stocha konkursy w Wiśle nie należały do najłatwiejszych. Trzykrotny mistrz olimpijski przyznał po niedzielnych zawodach, że zmagał się z pewnymi problemami, których początek mógł sięgać dnia poprzedzającego pierwszy start. Kolejnym przystankiem Pucharu Świata będzie Klingenthal, gdzie nasz skoczek po raz ostatni w karierze stanął na podium. - Kto wie, może to początek czegoś dobrego - przyznał Stoch.

Kamil Stoch nie może mówić o udanym weekendzie w Wiśle. W piątek nie udało mu się przebrnąć przez kwalifikacje, zajmując 51. miejsce i tracąc zaledwie 0,5 punktu do awansu. Szansa na rehabilitację pojawiła się w niedzielę. Po skoku na 117 m zapewnił sobie udział w konkursie.
W pierwszej serii zmagań osiągnął 120,5 m, co dało mu 22. lokatę. W drugim skoku powtórzył tę samą odległość, jednak zaliczył spadek o kilka pozycji, i ostatecznie zakończył rywalizację na 27. miejscu.
- Sport ma swoje niuanse, które w dużym stopniu wpływają na wynik, ale skoki są pod tym względem wyjątkowe. Do tego dochodzi zależność od warunków, jednak zawsze uważam, że jeśli robisz dobrą pracę i prezentujesz wysoki poziom, to warunki mogą ci albo trochę przeszkodzić, albo trochę pomóc - przyznał trzykrotny mistrz olimpijski.
Skoki narciarskie. Kamil Stoch wyznał tuż po konkursie. "Mały krok do przodu"
Kamil Stoch w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata zajmuje obecnie 21. miejsce. Najlepszą lokatą w tym sezonie jest dotychczas 12. miejsce, które osiągnął podczas zawodów w Lillehammer.
- Mierzyłem się przede wszystkim z bardzo dużym napięciem organizmu i starałem się, jak tylko mogłem, żeby głowa potrafiła w tym wszystkim się odnaleźć i wykonać odpowiednią pracę. Było jednak bardzo trudno wejść w rytm skakania i znaleźć dobre czucie na skoczni. Pozytywne jest to, że udało mi się w końcu wejść do czołowej trzydziestki - stało się to dziś, w ostatnim konkursie i przed wspaniałą publicznością - powiedział Stoch.
Polscy skoczkowie pojawili się w Wiśle już w czwartek, gdzie czekały na nich obowiązki pozasportowe. W programie mieli m.in. spotkania z przedstawicielami mediów. Trzykrotny mistrz olimpijski przyznał, że mogło to przyczynić się do jego słabszych prób.
- Czasami po prostu wszystko się kumuluje i nagle dostajesz taki strzał tuż przed ważnym wydarzeniem. Traktowałem to bardzo poważnie, bo to dla mnie ważny start i chciałem skakać jak najlepiej potrafię - wyznał
Powiem to szczerze, może też wkradł się po czwartku. Było trochę tych wywiadów i gadania za dużo, i gdzieś się to wszystko odłożyło. Ale koniec końców pozytywne jest to, że dziś wykonałem dobrą pracę. To był mały krok do przodu po takim solidnym dołku.
Teraz skoczkowie udają się do Klingenthal. To miejsce jest szczególne dla Kamila Stocha, ponieważ właśnie tam, w sezonie 2020/21, po raz ostatni stanął na podium Pucharu Świata.
- Nie wiem, jak to będzie, ale zrobię wszystko, co w mojej mocy, aby jak najlepiej przygotować się do tych konkursów. Kto wie - może to początek czegoś dobrego - zakończył Stoch.
Z Wisły, Natalia Kapustka, Interia Sport













