"Trener Makowski rotuje składem, a do tego mamy drobne kłopoty zdrowotne. Ale też nie ukrywam, że chcemy powtórzyć sukces sprzed tygodnia i wygrać wszystkie mecze. Będziemy musiały jednak zostawić dużo serca na boisku" - powiedziała Izabela Kowalińska. 29-letnia siatkarka dość późno dołączyła do kadry, bo dopiero dwa dni przed odlotem do Peru. Dlatego też nie została zgłoszona do składu na pierwszy turniej w Limie i oglądała go jako kibic, zza bandy. W Trujillo będzie już do dyspozycji szkoleniowca, choć sama przyznała, że do optymalnej formy trochę jej jeszcze brakuje. "Z własnego doświadczenia wiem, jak trudno jest przygotować się w dwa tygodnie, po dwóch miesiącach przerwy od siatkówki. Jestem jednak przekonana, że z meczu na mecz będę nabierać pewności siebie. Tego może brakować mi najbardziej" - podkreśliła Kowalińska. Zawodniczka w kadrze występuje na przyjęciu, ale w klubie gra jako prawoskrzydłowa. Kowalińska podkreśliła, że w pełni świadomie zgodziła się na zmianę pozycji na boisku. "Nie jest łatwo tak się przestawić, choć większy kłopot miałam przy okazji kwalifikacji mistrzostw Europy, gdzie do tego nie byłam w pełni zdrowa. Teraz, po dwóch tygodniach treningów, wygląda to coraz lepiej, ale przede wszystkim mam luz psychiczny. Bo skoro całkiem nieźle poradziłam sobie w tamtych meczach eliminacyjnych, to teraz nie powinno być z tym kłopotów. Nie jestem rasową przyjmującą, mam swoje gorsze i lepsze strony, ale to jest czasami kwestia dogadania się z dziewczynami" - tłumaczyła. Polki jako gospodarz mają już zapewniony udział w turnieju finałowym, ale jak zapewniła Kowalińska, drużyna chce wywalczyć go też na boisku. "To, że turniej finałowy odbędzie się w Polsce, nie zwalnia nas od tego, żeby grać dobrą siatkówkę na przyzwoitym poziomie. Takie właśnie turnieje budują zespół i kolejne wygrane będą tę grupę jeszcze bardziej scalać. Mamy w tej chwili drużynę złożoną z bardzo młodych zawodniczek, ale ja się w niej czuję bardzo dobrze. Wierzę, że ta grupa przetrwa nie tylko ten sezon, ale także i kolejne" - dodała Kowalińska. Choć do turnieju finałowego drugiej dywizji WGP w Koszalinie pozostały dwa tygodnie, siatkarka nie ukrywa, że czasami myśli o nagrodzie za zwycięstwo. A jest nią udział w Final Six, w którym oprócz gospodarza - Japonii, wystąpią cztery najlepsze ekipy z pierwszej dywizji. "Oczywiście, że bardzo chciałybyśmy polecieć do Tokio. Po tym, jak nie zakwalifikowałyśmy się do mistrzostw świata, World Grand Prix stał się naszą docelową imprezą. Udział w finale w Japonii byłby jakimś powetowaniem sobie braku kwalifikacji na mundial" - podsumowała. Pierwszy mecz w turnieju w Trujillo Polki zagrają z Kubą; początek, godz. 23.40 czasu warszawskiego.