Pilna wizyta agenta Lewandowskiego w Barcelonie. I ważna reakcja otoczenia piłkarza
Pini Zahavi, agent Roberta Lewandowskiego, miał pilnie przylecieć do Katalonii. Był widziany nie tylko na trybunach podczas meczu Barcelony z Napoli w Lidze Mistrzów, ale także w ekskluzywnej katalońskiej restauracji. I to w towarzystwie Joana Laporty. Takie wieści znienacka napłynęły do mediów. Czy tematem rozmowy obu panów mógł być ewentualny transfer "Lewego"? O komentarz poproszono osoby z otoczenia piłkarza. Postawiono sprawę jasno.

Już od miesięcy nie milkną spekulacje na temat ewentualnego odejścia Roberta Lewandowskiego z Barcelony. Umiejętności i skuteczność Polaka wciąż stanowią ważny element w taktyce Xaviego Hernandeza, sam trener bardzo ceni napastnika i wkład, jaki ten wnosi w zespół, ale są pewne pozasportowe aspekty, które mogłyby przesądzić o transferze. Kontrakt "Lewego" ma gwarantować mu wzrost zarobków, a to może być spore obciążenie dla borykającej się z problemami finansowymi "Dumy Katalonii".
W bieżącym tygodniu sprawę podnieśli dziennikarze hiszpańskiej "Marki". Wedle ich doniesień Lewandowski znalazł się na transferowym spisie sporządzonym przez Joana Laportę i spółkę. Lista miała zostać przedstawiona Saudyjczykom, którzy szykują "kolejne wielkie lądowanie gwiazd". Chcą sprowadzić do siebie dużą grupę utytułowanych i popularnych zawodników, którzy podniosą prestiż ligi. Wśród potencjalnych kandydatów jest właśnie kapitan reprezentacji Polski.
W przypadku listy przysłanej przez Barcelonę priorytetem było umieszczenie na niej zawodników takich jak Lewandowski, Raphina i kilku innych. To piłkarze, których odejście po dwóch sezonach zostanie dobrze przyjęte ze względu na ich wysokie wynagrodzenie
O sprawie jest jeszcze głośniej, bowiem podczas meczu Barcelony z Napoli w Lidze Mistrzów na trybunach Stadionu Olimpijskiego wypatrzono Piniego Zahaviego. To agent reprezentujący interesy m.in. Roberta Lewandowskiego. Dzięki jego działaniom zdołano przeprowadzić transfer Polaka do Barcelony, choć początkowo władze Bayernu stanowczo wykluczały, że pozwolą "Lewemu" odejść z Monachium.
To nie wszystko. Wedle medialnych doniesień Zahavi miał odbyć pilne spotkanie z prezesem Barcy. Panowie mieli być widziani razem w restauracji Botafumeiro w katalońskiej dzielnicy Gracia. Czy tematem ich rozmowy była przyszłość Roberta Lewandowskiego? O komentarz poproszone zostało otoczenie piłkarza.
"Przyłapali" Piniego Zahaviego na spotkaniu z Joanem Laportą. Co na to otoczenie "Lewego"?
To nie pierwszy raz, gdy Laporta i Zahavi widziani byli razem w katalońskiej restauracji. Poprzednio umówili się tam w okolicach Bożego Narodzenia. To właśnie wtedy, wychodząc z knajpy, piłkarski agent podpytywany był o to, co dalej z "Lewym". "Oczywiście, że Robert zostaje w Barcelonie" - rzucił wówczas do dziennikarzy.
Mimo, zdawać by się mogło, jasnego postawienia wtedy sprawy marcowa pilna wizyta Piniego w Katalonii budzi poruszenie i rodzi następne spekulacje. Jedni sądzą, że panowie rozmawiali o Polaku, inni są przekonani, że tematem było objęcie przez Hansiego Flicka (również reprezentowanego przez Zahaviego) stanowiska trenera Barcelony po tym, jak w czerwcu wolny wakat zostawi Xavi. A co na to wszystko otoczenie Roberta Lewandowskiego? Portal Sport.pl uzyskał komentarz.
Nawet nie jesteśmy przekonani, czy to spotkanie dotyczyło Flicka, bo Pini ma tutaj różne tematy, też innych zawodników w Barcelonie. Na pewno nie dotyczyło Roberta, bo coś już byśmy o tym słyszeli
Przy okazji "osoby z otoczenia Lewandowskiego" stanowczo zaprzeczyły, jakoby Polak szykował się do transferu i odejścia z Barcy. "Nie ma w ogóle takiego tematu. Jest absolutny spokój. Wręcz dawno takiego nie było, jeśli chodzi o te sprawy" - zapewniono.
Sam piłkarz niejednokrotnie zapewniał, że w Katalonii czuje się fantastycznie i sygnalizował, że nie bardzo widzą mu się przenosiny gdzieś indziej. A, co dla niego bardzo ważne, w barcelońskiej rzeczywistości świetnie odnalazła się również jego rodzina. Córki uczęszczają do placówek, mają swoich przyjaciół, żona obudziła w sobie pasję do tańca, głównie do bachaty, którą to przekuwa także w biznes. Już kilka miesięcy temu zapowiedziała, że otworzy w Barcelonie siłownię i szkołę tańca.
"Taniec szybko stał się moją nową pasją. Dla mnie to przede wszystkim sposób na relaks i uwolnienie emocji. Postanowiłam wprowadzić bachatę do mojej aplikacji. Przed przeprowadzką martwiłam się, jak nasze córki zaaklimatyzują się tutaj. Muszę powiedzieć, że wyszło znakomicie. Mamy tu już wielu przyjaciół, wszyscy są dla nas bardzo mili i uprzejmi" - podsumowywała nowe życie Anna Lewandowska, cytowana przez "Mundo Deportivo".











