Pozycja Glika na środku obrony w reprezentacji Polski jest niepodważalna, nie wiadomo za to, kto będzie jego partnerem podczas Euro. Trener Adam Nawałka stawiał już na Łukasza Szukałę, Michała Pazdana, a teraz próbuje Bartosza Salamona. Ten w meczu z Serbią grał nawet pewniej niż Glik. - Nie chcę porównywać nikogo, choć partnerów w reprezentacji miałem już kilku. Bartek na pewno zagrał dobrze, jemu też na tym mocno zależało - stwierdził Glik. Po zejściu z boiska Roberta Lewandowskiego to właśnie Glik przejął opaskę kapitańską. Piłkarz Torino już przed spotkaniem twierdził, ze mecz z Serbią zapowiada się jako dość ciężki. - Ostatnie eliminacje do Euro nie odzwierciedlają potencjału tej drużyny. Zagrali je dość słabo, ale mają w kadrze kilku ciekawych zawodników. Spodziewaliśmy się ciężkiego starcia i takie było - mówił Glik. Nie chciał jednak przyznać, że remis byłby bardziej sprawiedliwy, skoro Serbowie dwa razy trafiali w poprzeczkę, dwukrotnie dobijający Branislav Ivanović fatalnie pudłował, Szczęsny cudowanie obronił strzał z dystansu Adema Ljajicia, a w doliczonym czasie wygrał z tym piłkarzem pojedynek sam na sam. - My też stworzyliśmy inne sytuacje, był słupek Arka Milika. Nie wiem, czy remis byłby bardziej sprawiedliwy, ale to my wygraliśmy. Bywały spotkania, ze graliśmy lepiej czy gorzej. Cieszymy się ze zwycięstwa i to jest najważniejsze - stwierdził Glik. Materiału do analizy Polacy będą mieli jednak sporo. - W naszych meczach w ostatnich miesiącach czy latach zawsze dużo się dzieje. Nawet po najlepszym z nich jest co analizować, bo błędy mniejsze lub większe też się pojawiają. Mamy dwa dni na przeanalizowanie tego spotkania, poprawienie rzeczy źle zrobionych i pielęgnowanie tych dobrych. W sobotę czeka nas kolejny sprawdzian - zakończył stoper reprezentacji Polski. W sobotę we Wrocławiu "Biało-czerwoni" zmierzą się z Finlandią. Andrzej Grupa