Słowenia ma sposób na "Biało-Czerwonych". W czwartych mistrzostwach Europy z rzędu siatkarze z Bałkanów ogrywają Polaków w kluczowych momentach. W katowickim Spodku miało dojść do rewanżu za porażkę w półfinale dwa lata temu w Lublanie. Niestety nie udało się i nasz zespół zagra o brąz. Czy można zatem mówić o klątwie Słowenii, bo takie określenie pojawiło się ostatnio w mediach? - Słowenia to jest topowa europejska drużyna i nie uważam, żebyśmy mieli do czynienia z jakąkolwiek klątwą. Faktycznie jest to duży zbieg okoliczności, że tak często z nimi gramy. Ale to tak jakby powiedzieć, że gdy przegrywamy z Brazylią, to jest klątwa Brazylii. To jest siatkówka na najwyższym poziomie i wszystko może się zdarzyć. Ostatni półfinał w Rimini w Lidze Narodów wygraliśmy my. Teraz oni nam się odpłacili. Nie wiadomo, jak się skończą nasze kolejne spotkania. Grając na takim poziomie, ciężko przewidzieć wynik - stwierdził Kochanowski, który był jednym z lepszych zawodników w szeregach Orłów. Nasz środkowy zapisał na swoim koncie 12 punktów, tyle samo co Bartosz Kurek. Jedynie Wilfredo Leon miał więcej (20 pkt).Podstawowym zadaniem gospodarzy było odrzucenie rywali od siatki zagrywką. Ten cel Polacy zrealizowali koncertowo w pierwszym secie, którego wygrali wyraźnie 25:17. Potem serwis nie funkcjonował już tak dobrze. Do tego doszły problemy z przyjęciem zagrywki i ze skończeniem ataku. Efekt? Porażka 1:3. - Było to dla nas ważne, żeby Słoweńców odrzucić od siatki. Zresztą jak w każdym meczu. Dziś zagraliśmy trochę słabsze spotkanie na zagrywce. Niestety, w tych kluczowych momentach Słoweńcy byli lepsi - zaznaczył 24-letni zawodnik.Najnowsze informacje z ME w siatkówce mężczyzn - Sprawdź!Pojedynek na długo utkwi w pamięci kibiców ze względu na dramaturgię. Trzymał w napięciu do samego końca. - Muszę przyznać, że nie pamiętam takiego spotkania, w którym byłaby taka dawka emocji i taka gra na przewagi. Może półfinał mistrzostw świata w 2018 roku mógłby konkurować z tym meczem, jeśli chodzi o ładunek emocjonalny - podkreślił Kochanowski. Emocji nie brakowało też na boisku. W czwartym secie doszło do spięcia między Michałem Kubiakiem i Tine Urnautem. Mocno zaiskrzyło pod siatką i omal nie doszło do rękoczynów. Do akcji musiał wkroczyć sędzia. Ta sytuacja sprawiła, że Polacy "nacisnęli" Słoweńców i przez długi czas prowadzili w tej odsłonie. Tie-break był na wyciągnięcie ręki. Słoweńcy jednak wyszli obronną ręką z opresji, przejęli inicjatywę i to oni w końcu postawili kropkę nad "i". Polska - Słowenia. Iskrzyło pod siatką - Na pewno ta sytuacja z Michałem Kubiakiem nas pobudziła. Mamy w sobie jednak na tyle dużo walecznego temperamentu, że jak pojawia się taka akcja, to nas to "nakręca". Dlatego w pewnym sensie się z tym zgadzam, że pozwoliło nam to wrócić do gry. Ciężko mi powiedzieć, jak zareagowali Słoweńcy, bo byłem bardziej skupiony na tym, co się u nas dzieje, żeby się jak najlepiej zmotywować. Na pewno wynik potem pokazał, że szybko im "odjechaliśmy", prowadziliśmy przez większość seta. Na pewno ta sytuacja zadziałała na naszą korzyść. Do tego momentu był to dżentelmeński mecz i gdyby do tego doszło wcześniej, to być może przekułoby się na lepszy wynik. My najlepiej gramy na wielkich emocjach - wyznał Kochanowski. Gorąco był już przed sobotnim pojedynkiem. Jedna z wypowiedzi selekcjonera Orłów Vitala Heynena nie spodobała się rozgrywającemu Słowenii Dejanowi Vinciciowi, który nazwał ją wręcz prowokacją. Belg w wywiadzie telewizyjnym został zapytany o ewentualnego rywala (wtedy był on jeszcze nieznany, gdyż mecz Polaków z Rosjanami odbywał się przed starciem Słoweńców z Czechami). - Nie mam pojęcia, kto będzie naszym rywalem. Nie wiem, kiedy jest kolejny ćwierćfinał. Kto w nim gra? Czechy z...? Wszystko zależy od nas. Jeżeli zagramy jak z Rosją, półfinał nam niestraszny - powiedział wówczas. Polska - Słowenia. Kochanowski: Rywale źle zrozumieli Heynena - Myślę, że Słoweńcy źle zrozumieli Vitala Heynena. Moim zdaniem Vitalowi chodziło o to, że nie wie, kto będzie zwycięzcą meczu ćwierćfinałowego, a nie, że nie ma pojęcia, jaką mamy drabinkę i na kogo możemy ewentualnie trafić. Vital nie jest głupim człowiekiem i doskonale wiedział, że najprawdopodobniej będziemy grali ze Słoweńcami. W siatkówce na najwyższym poziomie ciężko jest przewidzieć wynik i on po prostu zachowawczo stwierdził, że nie wie, kto wygra ćwierćfinał po drugiej stronie drabinki - tłumaczył Kochanowski.W niedzielę Polacy zagrają o brązowy medal z z Serbią. Początek spotkania o godz. 17.30. Transmisja w Polsacie Sport i Polsat Box Go. Relacja tekstowa w Interii. Wielki finał, w którym zmierza się Słoweńcy z Włochami, rozpocznie się o 20.30. Siatkarskie emocje na wyciągnięcie ręki - zobacz!