Mistrzostwa Europy miały być dla “Biało-Czerwonych" szansą na poprawę nastrojów po rozczarowujących igrzyskach w Tokio. Z każdym kolejnym meczem wydawało się, że niesieni dopingiem polscy siatkarze skończą ocierać olimpijskie łzy na najwyższym stopniu podium w Katowicach, w akompaniamencie owacji polskich kibiców. Marzenia prysły po porażce ze Słowenią, stałym prześladowcą Polski w ME. - My bierzemy ten turniej z marszu, Słowenia przygotowywała się specjalnie do niego. Nie tłumaczę się, że dlatego przegraliśmy, ale dzieliły nas tylko cztery piłki. Może jeden inny atak, inna wystawa czy przyjęcie. Przegraliśmy w sposób, który czasem ciężko jest wytłumaczyć - stwierdził po meczu Fabian Drzyzga, rozgrywający polskiej kadry. Podobnie jak po igrzyskach, po półfinałowej porażce znów rozlegną się głosy, czy Heynen w czasie spotkania ze Słowenią nie powinien na dłużej dać odpocząć Drzyzdze bądź Michałowi Kubiakowi, gdy drużynie nie szło. W sobotę w kilku fragmentach spotkania niedomagał też Bartosz Kurek, a belgijski szkoleniowiec nie zdecydował się na skorzystanie w większym wymiarze z rezerwowych. W niedzielę najpewniej również rozpocznie spotkanie szóstką, której od dwóch lat ufa niemal bezgranicznie. Polska - Serbia. Vital Heynen pożegna się z kadrą? W przeciwieństwie do porażki z Tokio, od której w tym sezonie uciec się już nie da, po przegranej w Spodku Drzyzga ani jego koledzy nie wyglądali jednak na załamanych. Jak jeden mąż zapowiadali walkę o brąz. Mimo że wielu z nich ma już w dorobku taki krążek sprzed dwóch lat, mobilizacji brakować nie powinno. Zadbają o nią kibice, ale najważniejsi żołnierze Heynena będą też zapewne pamiętać, że być może po raz ostatni zagrają dla swojego generała. Przyszłość trenera nadal nie jest znana, wiele będzie zależało od jesiennych wyborów w Polskim Związku Piłki Siatkowej. Ale na dziś kontrakt Belga wygasa po mistrzostwach. Kibice w Spodku mogą liczyć, że po dzisiejszym meczu zwróci się do nich bezpośrednio, wygłaszając mowę po polsku - sam szkoleniowiec przyznaje, że to już stało się tradycją spotkań przed polską publicznością. - Naszym celem był awans do finału. Mieliśmy walczyć od początku do końca. Robiliśmy to, ale nie byliśmy na odpowiednim poziomie - stwierdził selekcjoner po półfinale w rozmowie z Polsatem Sport. Polska - Serbia. Odświeżyć przyjemne wspomnienia W tym roku ekipa dowodzona przez Heynena zaserwowała już fanom wiele powtórek z rozrywki. Poprzednie nie były zbyt przyjemne - znów przegrała w ćwierćfinale igrzysk, jeszcze raz uległa Słowenii. Teraz czas na nawiązanie do przyjemniejszych wspomnień. Przed dwoma laty po porażce 1-3 w półfinale “Biało-Czerwoni" w meczu o brąz rozbili Francuzów. Może dziś powtórzą to samo z Serbami? Skopiować warto byłoby też rezultat z fazy grupowej, gdy Polska wygrała z drużyną z Bałkanów po tie-breaku. Podopieczni Slobodana Kovaca, podobnie jak gospodarze, w półfinale potrafili wyrwać rywalom tylko jednego seta. Doświadczenie Serbów nie wystarczyło do obrony tytułu, a ich spotkanie z młodą i pełną werwy drużyną z Półwyspu Apenińskiego nie było tak wyrównane, jak starcie Polski ze Słowenią. - Była w nas wielka wola zwycięstwa i motywacja do obrony tytułu, ale Włosi zagrali lepiej. Teraz będziemy walczyć o brąz. Ale może być nawet trudniej ze względu na mentalność polskich siatkarzy. Będą mieć po swojej stronie tysiące fanów, postaramy się jednak wypaść najlepiej, jak potrafimy - przekonuje serbski przyjmujący Marko Ivović. Czy “Biało-Czerwoni" znów staną więc na podium w katowickim Spodku? Tak było już w 2014 r., tyle że wtedy publiczność poniosła Polaków do złota mistrzostw świata. Teraz stawką będzie szansa na dziesiąty w historii kadry medal ME. Odpowiedź od godz. 17:30 - wtedy rozpocznie się mecz Polska - Serbia. Relacja tekstowa w Interii, transmisja w Polsacie Sport. Najnowsze informacje z ME w siatkówce mężczyzn - Sprawdź! Damian Gołąb