Interia: Jak nastroje przed debiutem w Serie A? Kibice zobaczą w akcji Kamila Wilczka w niedzielnym meczu z Sampdorią Genua? Kamil Wilczek: - Liczę na to, że wystąpię w tym spotkaniu. Nie wiem w jakim wymiarze czasowym, ale bardzo chcę się w tym pierwszym meczu pokazać. Za panem okres przygotowawczy. Są jakieś różnice w treningu, w tym co jest w polskiej lidze, a we Włoszech? - Szczerze, to nic mnie nie zaskoczyło. Jedyna różnica, to bardzo duży nacisk, jaki kładzie się tutaj na przygotowanie taktyczne. W każdym treningu, w każdych zajęciach jest element taktyki ćwiczony w różnych formach. Jak się przesuwać, jak bronić, jak poruszać po boisku. Pod tym względem zwraca się uwagę na każdy detal. Jakim zespołem jest beniaminek Serie A? - To drużyna, która będzie chciała zaskoczyć. Na pewno będziemy zespołem bardzo zdyscyplinowanym taktycznie, takim, któremu trudno będzie strzelić gola. Dobra gra w defensywie ma być podstawą. Za obronę są odpowiedzialni wszyscy. Cały zespół broni. Podobnie jest z atakiem. Każdy dokładnie wie, co robić i jak się zachować. Przed startem ligi wygraliśmy pucharowy mecz z Livorno 2-0. To dobry prognostyk przed rozpoczęciem ligi. A jak pracuje się ze szkoleniowcem jest Fabriziem Castorim? - To doświadczony trener. W swojej karierze prowadził wiele klubów. Wie, o co w tym wszystkim chodzi. Stawia na dobre przygotowanie motoryczne i taktyczne. O miejsce w zespole walczy pan z Nigeryjczykiem Jerry Mbakogu, Brazylijczykiem Matosem i Kevinem Lasagną. Jacy to piłkarze? - Lasagna i Matos to skrzydłowi, czy piłkarze operujący z drugiej linii. Tak, że o miejsce w składzie walczę z Jerrym. Jaki to typ zawodnika? Ma bardzo dobre warunki fizyczne, a do tego jest niezwykle szybki. Pasuje do stylu gry z kontry. Ja bardzo się staram, żeby wygrać z nim rywalizację o miejsce w ataku. Ostatnio prezes Lazio Claudio Lotito użył w stosunku do Carpi obraźliwych słów, że to "klub nie wart centa, który dodatkowo szkodzi wizerunkowi ligi". Mówił to między innymi przez pryzmat małego i przestarzałego stadionu, jakim dysponuje pana klub. Jak to odebrano w szatni? - Przyznam, że pierwszy raz słyszę te słowa i ciężko mi się do nich odnosić. Carpi, jak każdy inny klub, ma prawo gry w Serie A. Udowodniło to choćby w ostatnich rozgrywkach. Myślę, że wniesiemy do rozgrywek świeżość i jakość. Nie można się zgodzić z takimi stwierdzeniami. Zresztą to jest poza mną, ja wolę się koncentrować na tym, co jest na boisku. Stadion Carpi FC ma pojemność 4144 miejsc. Gdzie będzie grać ligowe spotkania? - W sąsiedniej Modenie. To ledwie piętnaście kilometrów od Carpi, gdzie na co dzień trenujemy. Nie ma więc większego problemu. Dla miasta to wielkie wydarzenie, bo klub po raz pierwszy gra w Serie A. Pierwszy mecz z Interem u siebie 30 sierpnia będzie wielkim wydarzeniem. Wszyscy zresztą tutaj z niecierpliwością czekają już na start ligowych rozgrywek. Razem z Kamilem Glikiem jest pan wychowankiem Wodzisławskiej Szkoły Piłkarskiej. Była już okazja do rozmowy z kapitanem Torino FC? - Miałem czy mam tutaj na miejscu trochę spraw do załatwiania. Zresztą dalej jestem zakwaterowany w hotelu i szukam mieszkania, żeby jak najszybciej ściągnąć z Polski rodzinę. Nie było więc okazji do rozmowy, ale myślę, że wkrótce porozmawiam z Kamilem dłużej. Dostał pan powołanie od Adama Nawałki na wrześniowe mecze w eliminacjach Euro 2016 z Niemcami i Gibraltarem. To było zaskoczenie? - Od dłuższego czasu liczyłem, że może gdzieś tam te powołanie dostanę. Zawsze robi się wszystko, żeby trafić do reprezentacji i w niej zagrać. Ja od dziecka marzyłem o tym. Miałem ostatnio udany okres i w końcu się udało. Bardzo się z tego cieszę. Czego życzyć Kamilowi Wilczkowi przed rozpoczęciem sezonu? - Zdrowia, jak najwięcej grania, no i bramek. Ilu? Nigdy nie mówię tego głośno, ale zawsze wyznaczam przed sobą ambitny cel. Tak było w Gliwicach, tak jest i teraz w Carpi. To dla mnie taka wewnętrzna motywacja, żeby starać się, jak najlepiej można. Rozmawiał Michał ZicharzSprawdź terminarz Serie A!