Partner merytoryczny: Eleven Sports

Premier League. James nie gra, ale szokuje

​Real Madryt wydał na niego 63 mln euro. Był objawieniem mundialu w Brazylii, najskuteczniejszym piłkarzem imprezy. Dziś 30-letniego Jamesa Rodrigueza nie chce Everton. Jest celebrytą, pobiera z kasy 8 mln euro za sezon. Szokuje i nie gra.

Video Player is loading.
Current Time 0:00
Duration -:-
Loaded: 0%
Stream Type LIVE
Remaining Time -:-
 
1x
    • Chapters
    • descriptions off, selected
    • subtitles off, selected
      reklama
      dzięki reklamie oglądasz za darmo
      Ale przyjęcie! James Rodriguez pokazał klasę na treningu. Wideo/INTERIA.TV/INTERIA.TV

      Na Instagramie obserwuje go 96 mln ludzi. Więcej fanów mają tylko Cristiano Ronaldo, Leo Messi i Neymar. Abonament na jego kanale Twitch kosztuje od 4,99 do 24,99 dolara. I właśnie tam zwrócił się do kibiców z szokującym pytaniem, czy nie wiedzą z kim Everton gra swój najbliższy mecz? "Nie wiem nawet z kim grają, możecie mi to powiedzieć?". Dwa dni później klub, który płaci Kolumbijczykowi 8 mln euro za sezon, mierzył się z Leeds United w drugiej kolejce Premier League. Dwa razy prowadził, aż w końcu po pasjonującej walce zremisował 2-2.

      Objawienie europejskiej piłki

      James - oczywiście nie grał. Jest teraz na kwarantannie. Trener Evertonu Rafa Benitez ogłosił już, że nie chce go w klubie. Pracowali razem w Realu Madryt i Hiszpan nigdy specjalnie nie cenił Kolumbijczyka. Uważa go po prostu za lenia. I nie jest to opinia odosobniona.

      Do tego samego wniosku doszedł selekcjoner Kolumbii Reinaldo Rueda, który nie wziął Jamesa na Copa America. Tłumaczył to urazem sławnego gracza, ale ten zdementował te słowa. Ogłosił, że jest zdrowy, a selekcjoner kłamie lub szuka wykrętów.

      Głos Jamesa słychać w wielu zakątkach świata, ze względu na zasięg w mediach społecznościowych. Tym bardziej wkurzył Beniteza stwierdzeniem, że nie wie z kim gra Everton. Bez względu na relacje z trenerem, wciąż zarabia w klubie kosmiczne pieniądze. Po co okazuje mu publiczne lekceważenie?

      James to przykład piłkarza rozkapryszonego i zepsutego popularnością? A może to nie jego wina, tylko prezesów klubów, którzy wydali na jego transfery grubo ponad 100 mln euro? Wychowanek kolumbijskiego Envigado na transfer do Europy zapracował w argentyńskim Atletico Banfield. Czarował niebanalną techniką, elegancją i urodą. Porto zapłaciło za niego w 2010 roku 5 mln euro. Rok później włoskie "Tuttosport" przyznało mu tytuł "Golden Boy" dla najlepszego piłkarza w europejskim futbolu do lat 21.

      Wiecznie niedoceniany tułacz

      W 2013 roku Monaco wydało na niego 45 mln euro. To była inwestycja ówczesnego właściciela klubu rosyjskiego milionera Dmitrija Rybołowlewa, który zasłynął sprzedażą obrazu "Zbawiciel świata" Leonarda da Vinci na nowojorskiej aukcji za 450,3 mln dolarów. Droższym piłkarzem w historii futbolu kolumbijskiego był wtedy tylko Radamel Falcao. Jak się okazało także Monaco zrobiło na Jamesie dobry interes. Mimo iż jego ówczesny trener Claudio Ranieri zwrócił uwagę, że młody pomocnik w ogóle nie ma ochoty pomagać drużynie w grze defensywnej.

      James był gwiazdą dla kibiców, bo wyprawiał z piłką cuda. Na koniec sezonu wybrano go do jedenastki Ligue 1 za 10 goli i 14 asyst.

      Od debiutu w kadrze pokochali go wszyscy Kolumbijczycy. Słynny poprzednik i lider drużyny narodowej Carlos Valderrama dostrzegł w nim swojego następcę. Trampoliną do światowej sławy był dla niego brazylijski mundial. Zdobył na nim sześć goli, Kolumbia dotarła do ćwierćfinału przegrywając z Brazylią 1-2. Argentyńczyk Diego Maradona stwierdził, że to James, a nie wybrany przez FIFA jego rodak Leo Messi, był najlepszym graczem turnieju.

      Takiego piłkarza prezes Realu Florentino Perez musiał mieć u siebie. Zapłacił 63 mln euro, choć na pozycji Jamesa w królewskim klubie grał Angel di Maria - bohater Ligi Mistrzów z 2014 roku i finalista mundialu w Brazylii. Argentyńczyka prezes sprzedał, tymczasem James zaliczył w pierwszym sezonie w Realu wspaniałe statystyki: 17 goli i 18 asyst. To klasyka gatunku u Kolumbijczyka: dobre złego początki.

      Kolejne dwa sezony były słabsze, więc James wylądował w Bayernie Monachium. Wypożyczony na dwa lata nie przekonał do siebie szefów bawarskiego klubu. Fani w Kolumbii załamywali ręce, że ich największy skarb tak źle traktowany jest w Europie. Że tak często trenerzy wysyłają go na ławkę. W sezonie 2019-2020 zagrał w Realu tylko osiem meczów ligowych.

      Dla wielkiej piłki chciał go odzyskać Carlo Ancelotti. Pracowali razem w Realu. W ubiegłym sezonie Włoch prowadził Everton. Na początku cała Premier League padła do stóp Jamesa. Był objawieniem w najlepszej lidze świata. Everton miał zamiar przedłużyć z nim kontrakt, który wygasał w czerwcu 2022 roku. 6 lutego 2021 roku zdobył bramkę w meczu wyjazdowym z Manchesterem United (3-3). A potem uległ kontuzji. I cały entuzjazm w nowym miejscu pracy wygasł. Czy 30-letnie dziś cudowne dziecko kolumbijskiej piłki jeszcze się podniesie? A może wystarczy mu status celebryty i miliony fanów przeświadczonych, że dzieje mu się wielka, niezasłużona krzywda.

      Dariusz Wołowski

      James Rodriguez niebawem może zamienić Anglię na Włochy/PAUL ELLIS/AFP/East News/East News

      INTERIA.PL

      Lubię to
      Lubię to
      0
      Super
      0
      Hahaha
      0
      Szok
      0
      Smutny
      0
      Zły
      0
      Udostępnij
      Masz sugestie, uwagi albo widzisz na stronie błąd?Napisz do nas
      Dołącz do nas na:
      instagram
      • Polecane
      • Dziś w Interii
      • Rekomendacje