Smutne święta w Poznaniu, nie żyje były szef Lecha. Czas legendarnych sukcesów
Gdy w marcu 1980 roku Bogdan Zeidler został prezesem Lecha Poznań, największym sukcesem klubu ze stolicy Wielkopolski był jeden występ w Pucharze UEFA, zakończony stratą 10 bramek dwumeczu. Gdy opuszczał stanowisko 11 lat później, Lech miał nowy dom przy Bułgarskiej, trzy tytuły mistrza Polski, trzy Puchary Polski i był o jeden rzut karny od wyrzucenia z pucharów Barcelony. Koszykarze zaś zagrali w najlepszej ósemce kontynentu. Bogdan Zeidler zmarł w czwartek w wieku 82 lat.
Żegnając swojego byłego prezesa na stronie internetowej Lech Poznań nieprzypadkowo kilka razy użył słowa "legendarny". Bogdan Zeidler został prezesem "Kolejorza" w marcu 1980 roku - Lech powoli stawał się czołowym klubem w kraju, ale sukcesów nie miał jeszcze żadnych. Półtora roku wcześniej zaliczył debiut w europejskich pucharach, ale w dwumeczu z MSV Duisburg przyjął od Niemców z RFN aż 10 ciosów.
Wkrótce w Poznaniu przegrał mistrz Hiszpanii Athletic Bilbao, nieznacznie wygrał Liverpool, a Barcelona była o krok od wypadnięcia z rozgrywek Pucharu Zdobywców Pucharów - wystarczyło, by Bogusław Pachelski pokonał Andoniego Zubizarettę z rzutu karnego.
Legendarny prezes Lecha Poznań nie żyje. Za czasów Bogdana Zeidlera piłkarze wkroczyli na europejskie salony
Bogdan Zeidler został prezesem Lecha 6 marca 1980 roku, zastąpił Stanisława Stachnika, którego kadencja zaledwie nieco ponad trzy miesiące. Po legendarnym Wacławie Drabie "Kolejorz" przez kilka nie miał szefa klubu, który byłby w stanie dokonać tu kolejnej jakościowej rewolucji. Na ukończeniu była już budowa nowego stadionu przy Bułgarskiej, w sierpniu 1980 roku w końcu stał się nowym domem piłkarskiego Lecha.
Zeidler był prezesem KKS do połowy lutego 1991 roku. Bilans w tym okresie? Najlepszy w historii piłkarskiego Lecha, trzy tytuły mistrzowskie (1983, 1984, 1990), trzykrotnie zdobyty Puchar Polski (1982, 1983, 1988), legendarne występy w Europie, która przecież do 1978 roku miała dla Poznania zamknięte drzwi. Przy Bułgarskiej Lech wygrał z mistrzem Hiszpanii Athletikiem Bilbao 2:0 (w rewanżu uległ mu 0:4), przegrał 0:1 z Liverpool FC, 0:1 z Aberdeen FC, zremisował 1:1 z FC Barcelona, by później przegrać rzuty karne, pokonał 3:2 Olympique Marsylia. Niemal zawsze rywale dochodzili do finałów tych rozgrywek bądź zdobywali trofea, nawet Szkoci z Aberdeen, których prowadził wtedy Alex Ferguson.
Najbliżej sukcesu w dwumeczu "Kolejorz" był oczywiście w starciach z Barceloną, po sensacyjnym remisie 1:1 na Camp Nou. Na wypełnionym po brzegi obiekcie przy Bułgarskiej Jerzy Kruszczyński dał z karnego Lechowi prowadzenie 1:0, a później wyrównał Roberto. Doszło do karnych, po czterech seriach był remis 3:3, bo właśnie w Lechu nie trafił Jarosław Araszkiewicz. W piątej serii pomylił się jednak Alexanco, Bogusław Pachelski uderzał po awans. I jego strzał zatrzymał Zubizaretta. A później "Duma Katalonii" jednak przepchnęła awans, by w maju następnego roku w Bernie cieszyć się z pucharu, po pokonaniu Sampdorii Genua.
W latach 80., za czasów Zeidlera, Lech był jeszcze klubem wielosekcyjnym, przy czym największe sukcesy odnosili koszykarze. Do jego odejścia wywalczyli cztery ostatnie tytuły mistrza Polski w historii klubu - numer osiem, dziewięć, dziesięć i jedenaście. A największą sensacją był awans do ośmiozespołowej fazy grupowej Pucharu Europy. Późną jesienią 1989 roku i na początku 1990 roku w poznańskiej Arenie gościły więc ekipy: Arisu Saloniki z Nikosem Galisem i Stojko Vrankoviciem, Jugoplastiki Split z Dino Radją czy Tonim Kukocem, Barcelony z Juanem Antonio San Epifano.
Lech miał wtedy Eugeniusza Kijewskiego, ale nie był to atut wystarczający, by cieszyć się z sukcesu choć raz w 14 spotkaniach.
Bogdan Zeidler przestał był prezesem "Kolejorza" już w trakcie transformacji, gdy z finansowania klubu wycofywały się koleje. Jego następcą został Jerzy Borowiak.
Były legendarny szef klubu zmarł w drugi dzień Świąt Bożego Narodzenia - w Sylwestra skończyłby 83 lata.