Niebywały wyczyn polskiego bramkarza. Był już bohaterem. I nagle katastrofa
Jakub Słowik okazał się bohaterem niecodziennej historii, jaka miała miejsce w 21. kolejce tureckiej Super Lig. Polski bramkarz przyczynił się do zwycięstwa Konyasporu nad Bodrumsporem 3:1, broniąc rzut karny pod koniec pierwszej połowy. W drugiej odsłonie mocno obniżył jednak notę za występ. W niegroźnej sytuacji - przy trzybramkowym prowadzeniu gospodarzy - zaliczył trafienie samobójcze.

Polskim kibicom przypomniał o sobie Jakub Słowik, który reprezentuje barwy Konyasporu od roku. Wcześniej przez cztery i pół sezonu występował w lidze japońskiej. Jego kontrakt z obecnym pracodawcą wygasa z końcem tego sezonu.
W rodzimej Ekstraklasie zaliczył 140 meczów w barwach Jagiellonii Białystok, Pogoni Szczecin i Śląska Wrocław. Nigdy jednak nie przytrafiła mu się taka historia, jak ta z trwającej kolejki tureckiej Super Lig. W jednym meczu obronił rzut karny i... wpakował piłkę do własnej bramki.
Słowik bohaterem i pechowcem meczu. Zaliczył "honorowe" trafienie dla rywali
Fatalny incydent miał miejsce w meczu Konyaspor - Bodrumspor. Słowik obronił rzut karny wykonywany w końcówce pierwszej połowy przez Taylana Antalyali. Drużyna Polaka prowadziła już wówczas 2:0.
Po przerwie gospodarze podwyższyli prowadzenie. Drugi raz na listę strzelców wpisał się tego dnia Blaż Kramer, do niedawna snajper Legii Warszawa. W 69. minucie Słowik zaliczył trafienie samobójcze, ustalając rezultat potyczki na 3:1.
W bieżącym sezonie polski golkiper rozegrał na niwie klubowej 21 spotkań. Skapitulował 33 razy. W czterech potyczkach zachował czyste konto.
Konyaspor zajmuje obecnie 13. pozycję w ligowej tabeli z ośmioma punktami dystansu nad strefą spadkową.
Więcej na ten temat
Zobacz także
- Polecane
- Dziś w Interii
- Rekomendacje