Partner merytoryczny: Eleven Sports

Marcin Kamiński: Mogę być liderem

Trener Lecha Poznań Mariusz Rumak przyznał, że rok temu dał Manuelowi Arboledzie swobodę w szukaniu nowego klubu, bo w roli lidera formacji defensywnej widział już Marcina Kamińskiego. Kamiński wraca właśnie do gry po kontuzji, możliwe, że wystąpi razem z Arboledą.

Trener Lecha Poznań Mariusz Rumak i Marcin Kamiński
Trener Lecha Poznań Mariusz Rumak i Marcin Kamiński/PAP

Formacja obronna Lecha wygląda w tym sezonie bardzo słabo - prawie w każdym meczu "Kolejorz" traci gola. W poniedziałek w Gliwicach poznaniakom udało się jednak przerwać tę złą serię trwającą od 11 sierpnia - nie dali sobie wbić gola.

Wtedy Rumak wystawił na lewej obronie Luisa Henriqueza, na środku Huberta Wołąkiewicza i 17-letniego Jana Bednarka, a na prawej stronie Mateusza Możdżenia. W niedzielnym meczu z Widzewem ustawienie defensywy będzie prawdopodobnie zupełnie inne - z tego zestawu na swojej pozycji ostanie się pewnie tylko Możdżeń - i to z konieczności. Wołąkiewicza czeka przesunięcie na lewą stronę, bo Komisja Ligi zawiesiła na dwa spotkania Luisa Henriqueza. Możliwe, że gotowy do gry będzie Barry Douglas - tak też było jednak przed spotkaniem ze Śląskiem, gdy Szkot został w ostatniej chwili wycofany z kadry.

Już za dwa-trzy tygodnie Rumak nie będzie miał problemów z ustawieniem optymalnego składu obrony. Na razie wciąż musi kombinować, choć sporo kłopotów zdejmuje mu z głowy powrót Kamińskiego. Jego partnerem na środku, jeśli przesunięty zostanie Wołąkiewicz, będzie Arboleda lub Bednarek. Kolumbijczyk w niedzielę został odsunięty od składu, ale teraz trener Lecha wypowiada się o jego pracy w lepszym tonie.

- Nigdy nie jest tak, że jeden zawodnik zawala wszystkie bramki. Te z Pogonią to wina wszystkich: od trenera po graczy na boisku. Nie obarczam za to Manuela. Zrobiłem jednak analizę wszystkich straconych przez nas goli, bo straciliśmy ich dużo więcej niż wiosną. Chodziło o to, jak zespół atakuje i jak broni. Podjąłem taką decyzję, bo nie można już było siedzieć bezczynnie - opowiada Rumak.

W pierwszych jedenastu meczach rundy wiosennej Lech stracił cztery bramki, w dziewięciu jesiennych - już dziesięć. - Obserwowałem Manuela w tym tygodniu, wykonał fajną pracę. Nie było widać tego, że znalazł się poza meczową kadrą. Odwrotnie: widziałem, że chce wrócić. To dla mnie ważne, bo przy wyborze kadry meczowej liczy się tylko obecna forma. To miało zmotywować go do lepszej pracy i udowodnić, że się pomyliłem. Mam nadzieję, że on to udowodni - dodaje szkoleniowiec.

Rumak potwierdził słowa Arboledy, że w ubiegłym roku dał mu wolną rękę w szukaniu nowego klubu. - Przekaz był taki, że gdyby miał jakąś propozycję, to może odejść. Dobrze wyglądał Marcin Kamiński, był Hubert, Kebba. Uznałem, że Manuel może mieć problemy z graniem i to było uczciwe postawienie sprawy. Na projekt budowy drużyny patrzę w szerszym kontekście, kto będzie mógł grać za trzy-cztery lata. Wiem, że z roku na rok będziemy mocniejsi, a Marcin Kamiński dorósł do tego by być liderem - twierdzi Rumak.

Kamiński w ekstraklasie rozegrał dotąd 61 spotkań, był w kadrze reprezentacji na Euro 2012. Teraz wraca do gry po wyleczeniu kontuzji, której doznał przed meczem reprezentacji młodzieżowej z Portugalią. Przerwa miała trwać trzy tygodnie, ale została skrócona o siedem dni. - Trener nie naciskał na szybszy powrót, mówił, że wszystko mam robić ze spokojem. Cieszę się, że już teraz mogę biegać, a nie dopiero po meczu z Widzewem. Oglądałem z trybun mecz z Pogonią i chciałem być na boisku. Jak się patrzy z góry, to łatwo powiedzieć, że można temu zapobiec. Na boisku czasem jest inaczej - przyznaje Kamiński.

- Poradziłbym sobie z tą rolą lidera, ale decyzja, na kogo postawi, należy do trenera - dodaje. - Nigdy nie było tak, że tylko jedna osoba decydowała o całej grze obrony. Zawsze staraliśmy się sobie pomagać, obojętnie czy grałem z Hubertem czy z Manuelem. Czasem dwóch krzyknie, żeby się przesunąć albo wyjść wyżej, nigdy nie robi tego jedna i ta sama osoba. Łatwiej jest jednak grać z doświadczonym piłkarzem, bo on może pomóc - mówi Kamiński, który za partnera w linii obrony może mieć 17-letniego Bednarka. - Widzew może i nie jest najmocniejszy, ale szacunek trzeba mieć do każdego. Musimy swoją wyższość udowodnić na boisku - kończy.

Andrzej Grupa

INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem