Zawody pływackie na igrzyskach olimpijskich w Paryżu odbywają się w wyjątkowej oprawie. Organizatorzy przygotowali dla sportowców oraz kibiców coś czego nigdy nie było, ponieważ basen ulokowali wewnątrz stadionu miejscowej drużyny rugby. Obiekt może pomieścić kilkadziesiąt tysięcy fanów na trybunach. Każdego dnia atmosfera jest wręcz nie do opisania. Do pełni szczęścia Francuzom brakuje chyba tylko rekordów świata. Rekompensuje im to jednak człowiek, którego pokochał cały kraj leżący na zachodzie Europy. Mowa o Leonie Marchandzie. Przedstawiciel gospodarzy przystąpił do igrzysk w popisowej formie i zdobywa dla swojej reprezentacji złoto za złotem. 22-latkowi nie sprawiły problemów nawet dwa finały rozgrywane tego samego dnia. W tym późniejszym pobił rekord olimpijski. Wraz z kolejnymi sukcesami przybywa mu także kibiców. Francja oszalała na punkcie Leona Marchanda. Pływak znów bohaterem kraju 2 sierpnia na własne oczy pływaka podziwiał Emanuel Macron. Głowa państwa na trybunach zdeprymowałaby zapewne niejednego sportowca, ale nie Leona Marchanda. Ten miał "kolejny dzień w biurze" i znów zabawił się z rywalami, tym razem na dwieście metrów stylem zmiennym. Złoty medal? Odhaczony. Kolejny rekord olimpijski? Proszę bardzo. Po wszystkim sam zainteresowany aż złapał się za głowę. O mistrzostwie 22-latka głośno było też na Stade de France, gdzie odbywała się rywalizacja lekkoatletów. Doszło do małego poślizgu w jednym z biegów ze względu na zachowanie kibiców. "*uwaga start* Cały świat: milczy na trybunach. Francja (tu dowiadująca się o kolejnym złocie pływaka Leona Marchanda)" - napisał na platformie X Michał Chmielewski z TVP Sport. "To był kolejny niezapomniany wieczór dla gospodarzy w La Defense Arena, a prezydent Emmanuel Macron był wśród publiczności świętującej ostatnią noc chwały 22-latka" - podsumowali żurnaliści "france24.com".