Damian Janikowski po krótkim epizodzie we freak figtach i występie na gali High League wrócił do organizacji KSW, aby zmierzyć się z Cezariuszem Kęsikiem, dla którego ostatni czas w MMA jest bardzo trudny. Zawodnik z Radomia w kwietniu i wrześniu poprzedniego roku uległ kolejno Pawłowi Pawlakowi oraz Tomaszowi Romanowskiemu. "Damiano" z kolei ostatnio porażki przeplata ze zwycięstwami. Na początku starcia w Polsat Plus Arenie w Gdyni medalista olimpijski polował na szczękę rywala i rzucał mocne ciosy. Kęsik starał się walczyć poza dystansem, co na niewiele się zdawał. Na niecałą minutę przed gongiem trenujący w Warszawie wojownik dobrze wyciął przeciwnika i przeniósł walkę do parteru, w którym przeważał, ale nie zdołał wykończyć oponenta. Szpilka z partnerką stanęli przed obiektywem. Kibice oniemieli. "Sztos" Chwilę o rozpoczęciu drugiej odsłony doszło do niefortunnej sytuacji, Janikowski trafił rywala palcem w oko, przez co czekała nas duża przerwa. Po kilku minutach zawodnicy wznowili bój. "Damiano" zaczął korzystać ze swoich atutów, czyli zapasów. "Polski Czołg" starał się bronić, ale nic z tego. Pod koniec rundy panowie rozpuścili ręce i poszli na wymianę. Pierwszy trafił Kęsik, a pod wrocławianinem ugięły się nogi. Janikowski przetrwał trudne chwile i inteligentnie zaczął obalać. W trzeciej rundzie Kęsik wyglądał lepiej kondycyjnie, szukał więc skończenia, co zaczynało go kosztować dużo siły. Na dwie minuty przed końcem starcia obaj byli ogromnie wycieńczeni. Medalista olimpijski w zapasach pokazał, że w kryzysie potrafi walczyć mądrze. Polował na sprowadzenia, aby zyskać trochę oddechu. Ostatecznie wybrzmiał końcowy gong, a o zwycięzcy zadecydowali sędziowie, którzy jednogłośnie wskazali na Damiana Janikowskiego.