"Mamma mia" - ten tytuł krzyczy z okładek dzienników "As" i "Super Deporte". Nikomu w Hiszpanii nie mogło pomieścić się w głowie, że La Roja zdobędzie twierdzę San Siro akurat w chwili wielkiego wzlotu reprezentacji Italii. Zespół Roberto Manciniego nie przegrał od 1122 dni. Ostatniej porażki doznał 10 września 2018 roku z Portugalią w Lidze Narodów - obydwa zespoły wyprzedziły wtedy Polskę. Włochy - Hiszpania 1-2. Italia dziękuje Manciniemu Potem Włosi stali się nietykalni. Pobili historyczny rekord kolejnych meczów bez porażki. W półfinale Euro 2020 pokonali Hiszpanów po serii rzutów karnych. A potem sięgnęli po złoto po finale z Anglią na Wembley. Reakcja części prasy włoskiej na wczorajszą porażkę z Hiszpanią w półfinale Ligi Narodów może się wydać zaskakująca. "Ale mistrzami pozostaliśmy my" - napisała na pierwszej stronie "La Gazzetta dello Sport". "Corriere dello Sport" podziękowało drużynie Manciniego za wspaniały czas, gdy Italia wróciła na swoje miejsce w światowej hierarchii. To miejsce stało pod znakiem zapytania po traumatycznej porażce w kwalifikacjach mundialu w Rosji. Pierwszy raz od 60 lat Włosi nie zagrali w mistrzostwach świata. Kluczowym wydarzeniem meczu z Hiszpanami była czerwona kartka dla kapitana Leonardo Bonucciego w 42. minucie. La Roja prowadziła wtedy 1-0, chwilę później Ferran Torres zdobył drugą bramkę. Rezerwowy napastnik Manchesteru City przed meczem Hiszpania - Polska w Sewilli podczas Euro 2020 powiedział, że "obrońcy La Roja pożrą Roberta Lewandowskiego". W drugiej połowie grający w dziesiątkę Włosi byli odcięci od piłki, ale i tak zdobyli honorową bramkę. W niedzielnym finale na San Siro zagra Hiszpania, jej rywalem będzie zwycięzca dzisiejszego półfinału Francja - Belgia. Włochy - Hiszpania 1-2. Luis Enrique naprawdę wie więcej Porażki Włochów nie spodziewali się przede wszystkim Hiszpanie. Skoro ich złote pokolenie, które wygrało mundial w RPA, nie potrafiło zwyciężyć w Italii, jak mogła tego dokonać drużyna Luisa Enrique? Notorycznie krytykowana w mediach. Tym razem awantura dotyczyła 17-letniego wychowanka Barcelony Gaviego, którego selekcjoner powołał "pochopnie i na wyrost". Sam to przyznał. W pogrążonej w głębokim kryzysie drużynie Ronalda Koemana Gavi zagrał dwa razy w podstawowym składzie. Na San Siro olśnił Włochów i Hiszpanów. Zagrał w podstawowym składzie i wypadł znakomicie. Luis Enrique posłał do gry aż czterech graczy Barcy. A przecież klub z Camp Nou jest na dnie tabeli swojej grupy Ligi Mistrzów po porażkach po 0-3 w fatalnym stylu z Bayernem i Benficą. W lidze hiszpańskiej zajmuje dziewiąte miejsce, wyprzedzają go Rayo i Osasuna. Sergiego Roberto wygwizdywano ostatnio za fatalną formę nawet na Camp Nou. Takiego gracza Luis Enrique rzucił na mistrzów Europy. I wygrał. Przed meczem z Włochami selekcjoner Hiszpanów powiedział, że nie czyta prasy i w ogóle ignoruje media, bo wie o piłce więcej od dziennikarzy. Podpadł tymi słowami okropnie. Ale postawił na swoim na San Siro. Dziennik "Estadio Deportivo" dał tytuł: "Ten który nią rządzi, rozumie ją". Madrycka "Marca", która ostro atakowała selekcjonera przed meczem, przyznaje dziś, że jego ryzykowane decyzje są słuszne. Przecież Ferran Torres jest w klubie rezerwowym. Gavi to młokos, który zagrał zaledwie 200 minut w Barcelonie. "Dziś nikt nie odważyłby się kwestionować jego miejsca w kadrze" - napisała "Marca". Przed Euro 2020 Luis Enrique wystarał się o obywatelstwo dla Francuza Aymerica Laporte’a - rezerwowego stopera Manchesteru City. Dziś jest opoką defensywny La Roja. A przecież Selekcjoner odkrył dla kadry także innego nastolatka z Barcy Pedriego. Powołałby też Ansu Fatiego, ale młodzian z Camp Nou jest po kontuzji. Prasa hiszpańska nie może zrozumieć jak to możliwe, żeby Luis Enrique opierał drużynę narodową na graczach katalońskiego klubu w chwili jego najgłębszego kryzysu. Tymczasem z Realu Madryt nie powołuje nikogo. Euro 2020 było pierwszym wielkim turniejem, na który La Roja nie zabrała ani jednego gracza Królewskich. Luis Enrique przyjmuje medialne ataki z lekceważeniem. - Powołują Hiszpanów, a nie piłkarzy konkretnych klubów - mówi. Francja - Belgia i finał. Gdzie oglądać Ligę Narodów? Dziś drugi półfinał Ligi Narodów Francja - Belgia, transmisja od godziny 20.45 w Polsacie Sport i TVP 2. Hiszpania zagra w niedzielnym finale na San Siro. Pokażą go od 20.45 Polsat Sport i TVP 2.Dariusz Wołowski ZOBACZ TEŻ: <a href="https://sport.interia.pl/liga-narodow/news-liga-narodow-final-dla-hiszpanii-koniec-fantastycznej-passy-,nId,5565782">Emocje w starciu potęg. Hiszpania pierwszym finalistą Ligi Narodów</a><a href="https://sport.interia.pl/liga-narodow/news-liga-narodow-donnarumma-wygwizdany-przez-kibicow-mancini-odp,nId,5567147">Donnarumma wygwizdany przez kibiców z San Siro. Mancini reaguje</a><a href="https://sport.interia.pl/reprezentacja-polski/news-dlaczego-sousa-nie-powalczyl-o-fabianskiego,nId,5565730">Jerzy Dudek żałuje, że Łukasz Fabiański żegna kadrę</a>